W ostatnich dniach media społecznościowe zalewają zdjęcia osób biorących kąpiel zimową porą. Dla jednych jest to forma pokazania się, dla innych dbanie o zdrowie i hart ducha.
Morsowanie, bo o nim mowa, ma bardzo długą historię. Pierwsze wzmianki o leczniczych zanurzeniach pochodzą z Egiptu i datowane są na 2500 r. p.n.e.
Grecki uczony Hipokrates powiadał „zimna woda rozgrzewa, a ciepła oziębia”. Zalecał on kąpiele w zimnej wodzie osobom chorującym na choroby podagryczne, paralityczne i gorączkowe.
W XVI wieku podjęto się usystematyzowania wytycznych za i przeciw stosowaniu kąpieli w zimnej wodzie. Opracował je dr Wojciech Oczko w traktacie „Cieplice”.
Ciekawostką wartą uwagi jest polski rekord Guinnessa w największej liczbie osób morsujących zdobyty w 2015 roku podczas Międzynarodowego Zlotu Morsów w Mielnie. W tym samym czasie do lodowatych wód Morza Bałtyckiego weszło 1799 osób. Kolejną jest powstanie pierwszego klubu morsów w Gdańsku w 1975 r. pod nazwą ,,Gdański Klub Morsów’’.
Po krótkim zarysie historycznym dotyczącym morsowania nasuwa się wiele pytań. Czy warto morsować? Czy każdy może to robić? Czy jakoś trzeba się specjalnie do tego przygotowywać? Czy jest to bezpiecznie?
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że morsowanie daje pozytywnego kopa. Po wyjściu z lodowatej wody czułem się wyśmienicie. Mogłem przenosić góry. Chciało się żyć. Fakt ten bierze się z tego, że napięcie mięśni szkieletowych jest obniżone oraz spada ciśnienie krwi. Naczynia krwionośne ulegają rozszerzeniu i zwiększa się przepływ krwi. Nie przeszkadzało mi to, że w pewnych miejscach czułem jakby mi ktoś wbijał szpilki. Dzięki takiej kąpieli odzyskuję energię.
Dla wielu osób problemem może być kwestia przygotowania się do tego wyzwania lub strach przed wyśmianiem z powodu zbyt krótkiego pobytu w wodzie. Chęć lub niechęć do podjęcia się wejścia do lodowatej wody tkwi w naszej głowie, umyśle. Jeśli nie masz przeciwskazań lekarskich zawsze możesz próbować. Przeciwskazaniem do morsowania są choroby układu krążenia, kardiologiczne, nadciśnienie, epilepsja oraz choroby psychiczne. Jeśli nie jesteś pewny, czy możesz morsować wpierw skonsultuj to z lekarzem.
Podczas morsowania każdy odpowiada sam za siebie, ponieważ tylko ty znasz najlepiej swoje ciało. Niemiłe, a wręcz groteskowe, jest gwiazdorzenie. Jeśli twój organizm daje znak, że pora wyjść z wody, to uciekaj z niej jak najszybciej. Innym razem może uda się być dłużej. Grupa jest po to, aby się nawzajem dopingować, jak też pomagać w razie nieszczęśliwego wypadku. Co do przygotowania warto wziąć ze sobą kąpielówki (kobiety – strój kąpielowy najlepiej jednoczęściowy), który zmienimy na bieliznę po wyjściu z wody, ręcznik, buty (skarpety) neoprenowe, rękawiczki, czapkę oraz szalik. Kobietom, zwłaszcza tym początkującym zaleca się zakładanie jednoczęściowego stroju kąpielowego z jednej prostej przyczyny – łatwiej im zanurzyć się powyżej pasa. Ciało w obrębie ich brzucha jest bardzo wrażliwe. Warto ze sobą zabrać dobry humor i nastawienie oraz rozsądek. Tyle z przygotowania logistycznego. Czy morsujesz dla chęci pokazania się, czy też dla zdrowia rób to z głową. Ciekawostką, o której tu warto wspomnieć jest fakt, iż ciało ludzkie posiada w sobie tak dużo ciepła i takie możliwości termoregulacji, że niezależnie od tego, jak zimna jest woda, niemożliwym jest wystąpienie hipotermii przed upływem 30 minut. Przebywanie w lodowatej wodzie dłużej niż pół godziny grozi morsującemu niebezpieczeństwem utraty życia z wychłodzenia.
Na jednym z forum morsów na popularnym portalu społecznościowym zapytaliśmy, jak osoby, które biorą udział w takim wydarzeniu, wspominają swój pierwszy raz. Pan Przemek napisał „Ja jestem zimnolubem, w domku 18 stopni to dla mnie temperatura idealna. Wszedłem jak czołg. Bez drgawek i szczypań, 7 minut w wodzie bez neopremek, wspomnę, ze posiadam sporo neopremki naturalnej xD. Uśmiech na twarzy od endorfin i super ludziska sprawili, że zaszczepiłem już 5 osób tą radością”. Inny użytkownik o imieniu Karol pisze „A ja to zrobiłem, żeby się pochwalić w socialach. A tak poważnie to jedyne czego się boję to, że poranne morsowanie mogłoby mi zastąpić espresso, które uwielbiam ?”.
Pani Mona bardzo miło wspomina swoje pierwsze wejście do lodowatej wody: „Podeszłam do tematu metodycznie ?. Od października oswajałam temat w myślach, potem przeczytałam książkę o morsowaniu, potem obejrzałam kilka filmików na YT, jak się przygotować i poczytałam opinie w SoMe. Co nie zmieniło faktu, że dzień PRZED słabo spałam z emocji! Nie cierpię zimna, pod choinkę zażyczyłam sobie termofor, wiec takie przygotowania, jak zimny prysznic w ogóle nie wchodziły w grę ?. Miałam szczęście, bo na pierwszy raz zabrała mnie super osoba, z którą wszystko jest fajne. I jak poczułam tę energię kilkudziesięciu osób razem się rozgrzewających i wchodzących do wody, to to była magia ?. Było zimno, ale adrenalina i endorfiny wzięły górę. Cudownie się po tym czułam. Dziś idziemy znów!”.
Oddajmy jeszcze głos pani Kamili: „Ja dopiero co zamorsowałam pierwszy raz, więc na świeżo wrażenia ? Bałam się, bo nie wiedziałam czy w ogóle wejdę do takiej zimnej wody. Na szczęście byłam z siostrą, która mnie wspierała i motywowała. Na miejscu niesamowita atmosfera, bardzo dużo zadowolonych i uśmiechniętych ludzi. Jak się organizator dowiedział, że jestem pierwszy raz, wszystko mi szczegółowo opisał, zwłaszcza jaka będzie reakcja organizmu i co będę musiała zrobić, więc czułam się bezpiecznie. O dziwo wchodząc do wody po rozgrzewce, nie czułam żeby była szczególnie zimna (temp. wody 3, powietrza 1 i słoneczko) ? Po pół minuty jak już mi się oddech uspokoił (tutaj przydało się wsparcie w postaci spokojnego mówienia do mnie jak oddychać), zaczęłam mieć frajdę z bycia w wodzie, byłam w szoku bo jestem raczej ciepłolubna ? Wytrzymałam 1,5 min. Bardzo dobrze wspominam. Później fajna energia przez pewien czas, później trochę zmorzyła mnie senność.”
Z przytoczonych wypowiedzi widać jedną, wspomnianą wcześniej, cechę wspólną. Mowa tu o dobrym, pozytywnym nastawieniu, dzięki któremu nawet lodowata woda staje się przyjemna.
Wielu ciekawi, jak wygląda samo morsowanie. Z grupą, z którą morsowałem przed wejściem do wody odbywaliśmy krótką rozgrzewkę (bieganie, rozciąganie, skłony, klasyczne pajacyki). Jedni ćwiczyli w ubraniach sportowych, inni w strojach, w których wchodzili do wody. Dowolna również była długość rozgrzewki. Do wody można wejść wtedy, gdy dana osoba czuje się rozgrzana, ale nie spocona. Morsowanie spoconej osoby może zakończyć się szokiem termicznym, przeziębieniem lub grypą. Po wyjściu z wody ponownie krótka rozgrzewka.
Indywidualną sprawą każdego jest sposób przygotowania do morsowania. Jedni morsują na jesieni, gdy aura jest przyjemniejsza, a woda nie aż tak lodowata. Inni przed biorą chłodny, bądź zimny prysznic. Kolejną grupę stanowią tacy, którzy po krótkiej rozgrzewce są gotowi wejść w mroźny dzień do lodowatej wody.
Jak to jest z tym morsowaniem? Morsować czy nie? Jeśli Tobie zdrowie dopisze, bierz znajomych, przyjaciół i spędźcie najbliższy weekend w lodowatej wodzie, a poczujecie wspomnianą wcześniej pozytywną energię. Wasze organizmy osiągną większe zahartowanie na kaprysy pogody, odczujecie polepszenie w funkcjonowaniu poszczególnych układów fizjologicznych oraz narządów, uodpornicie się na choroby. Przeziębienie nie będzie wam straszne. Również psychicznie będzie odporniejsi na niewygody i trudy.
A tym, którzy jeszcze mają wątpliwości czy wybrać się na morsowanie dedykuję cytat: „Chcesz być zdrowy, młody, nie stroń nigdy od wody.”
Oczywiście zimnej!