Łukasz Russa: Dziękuję za przyjęcie zaproszenia do udzielenia wywiadu. Proszę powiedzieć ile lat jest pan radnym, co należało wcześniej do Pana obowiązków?
Ernest Kobyliński: Dziękuję za zaproszenie, miło mi, że mogę współpracować z Myślą Praską już od kilku lat. Radnym jestem od roku 2018, kiedy to w październikowych wyborach mieszkańcy Pragi-Północ w głosowaniu zdecydowali, iż będę ich reprezentował na tym szczeblu samorządu. Wcześniej byłem pracownikiem Wydziału Sportu i Rekreacji w Urzędzie na Pradze-Północ, zajmowałem się między innymi programami „Lato…” i „Zima w Mieście”. Na szczeblu samorządowym i społecznym działam jednak już od 2008 roku, natomiast wcześniej robiłem to, można powiedzieć, w formie wolontariatu. Takim wolontariuszem byłem m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego, ale też w kilku stowarzyszeniach i fundacjach.
ŁR: Został Pan wybrany na stanowisko przewodniczącego Komisji Bezpieczeństwa i Prawa Lokalnego. Jakie są zadania komisji?
EK: Tak, jako absolwent kierunku Bezpieczeństwo Wewnętrzne na Uniwersytecie Warszawskim… Tematyka bezpieczeństwa jest stricte związana z moimi zainteresowaniami. Praga-Północ jest dzielnicą, która wciąż ma wiele różnych problemów… Tematyka bezpieczeństwa jest zaś bardzo szeroka. Moja komisja jest najczęściej spotykającą się w dzielnicy. Zajmujemy się sprawami, które przede wszystkim zgłaszają nam sami mieszkańcy. Są to zarówno problemy związane ze sklepami monopolowymi, zakłócaniem ciszy nocnej, wynikające z działalności niektórych klubów…, coraz większy problem z handlem narkotykami i osobami uzależnionymi od narkotyków, które niestety stołeczny Ratusz siłą sprowadza nam na Pragę. W jaki sposób? Otóż na Pradze znajduje się najwięcej punktów, które mają za zadanie pomoc uzależnionym od narkotyków. Cel szczytny, ale działalność takich placówek często pozostawia wiele do życzenia, a dodatkowo są one w dużej ilości otwierane właśnie na Pradze. Miasto dziwnym trafem nie otwiera ich np. na Wilanowie. Tymczasem nie jest tak, że problem narkotyków dotyczy wyłącznie Pragi-Północ, ale kolejne tego typu punkty powodują, że osoby uzależnione z całej Warszawy lądują właśnie u nas. To bardzo niepokojące zjawisko, z którym od początku kadencji, często ponad partyjnymi podziałami, staramy się walczyć. Tak było np. w przypadku budynku „B” Szpitala Praskiego, gdzie Miasto planowało otworzyć ośrodek dla osób uzależnionych. Po sprzeciwie radnych i mieszkańców ostatecznie udało się zablokować otwarcie tego ośrodka. Kolejną z inicjatyw jest wniosek uchwałodawczy do Rady Warszawy w sprawie nocnej sprzedaży alkoholu w godzinach 23-6 rano. Komisja zajmuje się także tematami podłączeń budynków komunalnych do centralnego ogrzewania, czy wnioskowaniem do Rady Dzielnicy o powołanie bądź reaktywowanie Rad Osiedli (Kolonii), w ostatnim czasie na Śliwicach, Ząbkowskiej i Golędzinowie. W planach mamy też powołanie kolejnych takich rad. Zajmowaliśmy się również sposobem zarządzania Bazarem Namysłowska oraz bezpieczeństwem na terenie targowiska. Tak więc, jak wspomniałem, spektrum działań komisji jest bardzo szerokie. Staramy się zawsze wysłuchać mieszkańców i odpowiednio ukierunkować działania służb na zgłaszane przez nich problemy. Na brak tematów podczas obrad komisji narzekać nie mogę.
ŁR: Mieszka Pan na Pradze od lat. Jak ocenia Pan zachodzące zmiany na Pradze Północ?
EK: Z Pragą-Północ jestem związany od 20 lat, ponad połowę mojego życia. Z Pragi pochodzą moja babcia i mój tata. Pierwsze 13 lat życia mieszkałem na warszawskich Bielanach. Obie te Dzielnice bardzo się różnią, ale też przez te 20 lat bardzo się zmieniły. Na Pradze-Północ zmiany są bardzo widoczne, począwszy od powstawania nowych osiedli, poprzez przebudowy dróg, remonty chodników, wymiany latarni. To jest zdecydowanie inna Praga niż ta 20 lat temu. Te zmiany oceniam pozytywnie, ale też jako radny czuję niedosyt. Widzę, że Praga jest często traktowana gorzej niż inne dzielnice. Dostajemy mniej środków finansowych, wiele inwestycji wciąż czeka w kolejce. Ślimaczy się rewitalizacja Placu Hallera, na którą jak twierdzi stołeczny Ratusz – nie ma pieniędzy. Stoi remont basenów na Namysłowskiej…, wiele budynków czeka na rewitalizację i podłączenia do centralnego ogrzewania. To przykre, że Warszawa wydaje miliony złotych na inwestycje, które mogłyby zaczekać, a te naprawdę ważne i pilne odkłada na bok.
ŁR: Jak współpracuje się Panu z innymi ugrupowaniami politycznymi zasiadającymi w samorządzie dzielnicy?
EK: Dobrze. Samorząd powinien być jak najdalej od sporów ideologicznych i centralnych. Niestety, obecny Prezydent Miasta często na siłę wciska do samorządu tematy ideologiczne, nie związane z samorządem i miesza Warszawę w spory krajowe. Nie mniej jednak, na poziomie Dzielnicy jestem w stanie dogadać się z przedstawicielami różnych ugrupowań. Są oczywiście pewne wyjątki, ale z większością radnych da się współpracować na rzecz mieszkańców. Dziura w jezdni, nie działająca latarnia, zniszczona ławka… Te wszystkie rzeczy nie mają barw partyjnych. Tymczasem właśnie z takimi drobnymi sprawami mieszkańcy trafiają do radnych i zgodnie z przepisami, to właśnie takimi tematami powinni zajmować się radni. Obecna Ustawa Warszawska bardzo ogranicza pole działania Rad Dzielnic. Mam nadzieję, że ustawa ta zostanie zmieniona i powrócimy do stanu, gdy Dzielnice będą odrębnymi gminami, dzięki czemu nasze możliwości w realnym zarządzaniu wzrosną. Wracając jednak do pytania – w Radzie Dzielnicy włącznie ze mną zasiadają 23 osoby. Mogę powiedzieć, że nie lubię jednej osoby i z nią współpraca za nic się nie ułoży. Co do reszty – jesteśmy w stanie się dogadać bez wchodzenia w spory z tzw. „wielkiej polityki”. Uważam, że tak to powinno wyglądać. Mamy działać dla mieszkańców i dla dzielnicy. Po to zostaliśmy wybrani.
ŁR: Niedługo wybory samorządowe. Czy już zaczęły się do nich przygotowania?
EK: Niektórzy mówią, że kampania wyborcza zaczyna się dzień po wyborach. To często od naszych działań zależy, czy mieszkańcy ponownie nas wybiorą. Ja przez te 5 lat złożyłem najwięcej spośród wszystkich radnych, bo ponad 500 interpelacji. Złożyłem wiele projektów do budżetu obywatelskiego, spotykałem się z mieszkańcami, rozdawałem sprawozdania z informacją co udało się osiągnąć. Także do kampanii przystąpię przygotowany i z czystym sumieniem. Zorganizowałem trzy zbiórki charytatywne dla dzieci z domu dziecka i domu samotnej matki – cel szczytny i całkowicie charytatywny, ale ponieważ jestem radnym – też będzie to odebrane jako forma kampanii. Chętnych zapraszam na moją stronę na facebooku, gdzie staram się informować o podejmowanych przeze mnie działaniach. Podsumowując, przygotowania trwają i myślę, że każda formacja już takie przygotowania czyni. Są też grupy, których dziś w radzie nie ma, a bardzo chciałyby się do niej dostać. Oni, paradoksalnie, nie będąc obecnie radnymi, mają właśnie więcej czasu na przygotowania. Radni bowiem muszą prowadzić kampanię, ale jednocześnie wciąż zajmować się sprawami rady. Oczywiście są też tzw. radni dietetycy, którzy poza przyjściem na sesję nie robią zbyt wiele, ale za to już rozliczą ich później wyborcy.
ŁR: Właśnie, budżet obywatelski – co Pan o nim sądzi? Jest Pan znany ze składania projektów. Było ich już chyba ponad sto… Który był największym sukcesem?
EK: Budżet Obywatelski w obecnej formie ma niestety wiele wad. Miasto Stołeczne Warszawa nie poradziło sobie z tym tworem i przez 10 lat istnienia nie przekonało mieszkańców do tego, aby brać w tym udział. Osobiście złożyłem ponad 100 projektów. Część z nich nie została dopuszczona przez urzędników, część nie została wybrana przez mieszkańców, ale też około 20 pomysłów zostało zrealizowanych. W moim przypadku Budżet Obywatelski to narzędzie do pokazania mieszkańcom, że mam pomysły jak zmieniać i uatrakcyjniać Pragę-Północ. Mam jednak wiele zastrzeżeń co do samego funkcjonowania Budżetu Obywatelskiego i uważam, że należałoby go zawiesić na kilka lat, gdyż na chwilę obecną bierze w nim udział tylko około 5% mieszkańców Stolicy, co jest wynikiem katastrofalnym. Natomiast jako mój największy sukces uznaję dwa projekty ogólno-miejskie, które zajęły drugie miejsce w głosowaniu w całej Warszawie – tj. „Doposażenie oddziałów ginekologiczno-położniczych w miejskich szpitalach” oraz „Wymiana sprzętu na Warszawskich SOR-ach i Izbach Przyjęć”. Dzięki tym projektom, miasto przekazało Stołecznym szpitalom dodatkowe 7 milionów złotych. Myślę, że jest to powód do dumy i zadowolenia.
ŁR: Co chciałby Pan powiedzieć mieszkańcom Pragi, czytelnikom Myśli Praskiej od siebie?
EK: Dziękuję wszystkim, którzy w 2018 roku oddali na mnie głos. Mam nadzieję, że po kolejnych wyborach nadal będę mógł służyć mieszkańcom jako radny, a także dalej pisać artykuły do Myśli Praskiej. Myślę, że po 5 latach mogę stwierdzić, że sprawdziłem się jako samorządowiec i z czystym sumieniem mogę uznać, że udało się zrobić wiele. Czy dałoby się więcej? Z pewnością tak, dlatego proszę mieszkańców o dalsze zaufanie i powierzenie mi na kolejną kadencję mandatu radnego. Mam nadzieję nadal reprezentować mieszkańców i walczyć o interesy naszej Dzielnicy. Korzystając z okazji, pragnę złożyć mieszkańcom i czytelnikom życzenia rodzinnych, radosnych, spokojnych i pełnych Łaski Bożej Świąt Bożego Narodzenia. Dużo sił, zdrowia i wytrwałości w 2024 roku!
Z Ernestem Kobylińskim – radnym i przewodniczącym Komisji Bezpieczeństwa i Prawa Lokalnego Pragi Północ rozmawiał Łukasz Russa. Praga, listopad 2023 r.