Jak co roku przy zbliżającej się kolejnej rocznicy ,,największej tragedii narodowej’’ ze smutkiem wysłuchuję debaty ,,Czy Powstanie Warszawskie było słuszne?’’. Im bliżej do rocznicy, tym głośniej i aktywniej słychać głosy, iż należy w sposób symboliczny ukarać odpowiedzialnych za wybuch Powstania.
W całej tej debacie zapomina się jednak o Powstańcach Warszawskich i ich uczuciach. Na nic głosy o ich bohaterstwie, gdy zewsząd słychać o ,,bezsensownych działaniach’’, ,,odpowiedzialności za śmierć cywilów’’, ,,szaleństwie’’ czy ,,obłędzie’’.
Przez lata zapominani i poniżani, w Wolnej Polsce nie zaznali spokoju. Głosy krytyki skierowane w ich stronę przypominają ujadanie propagandystów rodem z PRL o tym, jak Powstańcy posyłali dzieci na śmierć. Interesującym faktem jest to, że głosy negujące słuszność Powstania Warszawskiego jakoś dziwnie milczą podczas rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim. Z ust polityków i publicystów nie słyszymy głosów o słuszności tego powstania, nikt nie ośmieli się zasugerować teorii o szaleństwie czy bezsensowności. Widocznie jest to strach przed linczem i oskarżeniami o głęboko zakorzeniony i ukryty, ale słynny na cały świat ,,polski antysemityzm’’. Marek Edelman wspominał: ,,Chodziło przecież o to, żeby nie dać się zarżnąć, kiedy po nas przyszli. Chodziło tylko o wybór sposobu umierania’’. Nikt nawet nie ośmieli się podważyć słuszności tych słów, a argument o tym: ,,Czy grupka osób może decydować o losie całego miasta?’’ jest celowo pomijany, ale tak ochoczo wyciągany 1 sierpnia.
Debata o powstaniu warszawskim jest dość popularna. Często jednak w takich dyskusjach zapomina się o celach tego powstania. Militarnie powstanie było wymierzone przeciwko niemieckiej okupacji, lecz politycznie – w ZSRR. Chodziło o wyzwolenie Warszawy przed wkroczeniem do niej Armii Czerwonej, chcąc tym samym umocnić pozycję legalnego rządu RP i zahamować plan sowietyzacji Polski.
Polacy w najczarniejszych godzinach naszej historii od zawsze potrafili się zjednoczyć i stanowić jeden niepodzielny element – byliśmy jak skała, potrafiliśmy przetrwać kolejne fale, które miały nas zniszczyć. I tak było też 76 lat temu – młodzi ludzie wychowani na dziełach Mickiewicza, Słowackiego oraz kulcie Powstania Listopadowego oraz Styczniowego chcieli walczyć. Pamiętali o tym jak ich ojcowie zatrzymali bolszewików, teraz przyszła kolej na nich – chcieli dać łupnia Niemcowi i odpłacić mu za lata niewoli. Młoda, gorąca krew i patriotyzm to mieszanka wybuchowa. Dowódcy AK mając to na uwadze postanowili wykorzystać zapał młodych ludzi i wyzwolić ukochaną stolicę, tym samym wysłać jasny komunikat w świat o tym, że ,,Jeszcze Polska nie zginęła’’. Taka informacja i działania jednocześnie dawały Stalinowi jasny sygnał, ze każda próba podporządkowania sobie Polski i stworzenia z niej kolejnej Republiki Radzieckiej spotka się z oporem. Warto zaznaczyć, ze zdaniem uczestnika Powstania Warszawskiego oraz wybitnego ekonomisty, profesora Witolda Kieżuna Powstanie rozpoczęło się nie 1 sierpnia, a w chwili, gdy ludność Warszawy nie stawiła się na roboty mające zmienić Warszawę w twierdzę.
W pierwszych dniach powstania udało się opanować Śródmieście, Stare Miasto, Wolę, Powiśle, Ochotę, Mokotów i Żoliborz. Był to ogromny sukces militarny i doprowadził do czasowego wycofania się sił niemieckich. Upragniona wolność w końcu nadeszła, a ludność Warszawy mogła żyć jak dawniej. Euforia nie trwała jednak długo.
Niemcy rzucili przeciwko miastu 50 tys. żołnierzy, a dowództwo nad nimi powierzono SS-Obergruppenführerowi Erichowi von dem Bachowi-Zelewskiemu. W skład jednostek wyznaczonych do tłumienia powstania, oprócz regularnych jednostek SS i Wehrmachtu, wykorzystano również jednostki specjalizujące się w szeroko pojętej pacyfikacji ludności oraz walce z partyzantami. Mam tutaj na myśli Pułk Specjalny SS ,,Dirlewanger’’ dowodzony przez pedofila Oskara Dirlewangera, a złożony z morderców, pedofilów, gwałcicieli, kłusowników oraz Brygadę Szturmową SS ,,RONA’’, którą dowodził SS-Brigadeführer Bronisław Kaminski, a w skład której wchodzili Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, Azerowie, Kałmucy itp.
Zaprawione w boju, świetnie uzbrojone, mające wsparcie czołgów i samolotów jednostki ruszyły do stolicy. Ludność cywilna pozostawiona na pastwę losu mogła liczyć tylko na litość jednostek niemieckich. Te jednak jej nie miały. Od samego początku pacyfikacji Warszawiacy spotkali się z ogromną brutalnością. Pijana ,,sołdateska’’ od Dirlewangera i Kamińskiego, w ramach walki z powstańcami i ,,odpoczynku’’ miedzy kolejnymi starciami, swoją nienawiść wyładowywała na bezbronnych cywilach. Gwałty, rabunki, masowe egzekucje – to wszystko dotknęło Warszawiaków.
W tym całym zrywie zapomniano o mieszkańcach stolicy, a dowództwo powstańcze mając na uwadze sytuację z lat okupacji powinno wiedzieć, że najcięższe represje dotkną tych niewinnych – tych, co chcą żyć. Zapomniano o tym i skazano na zagładę 200 tysięcy cywilów. Takie miejsca jak ,,Zieleniak’’, ,,Hala Mirowska’’, ulice, domy i podwórka warszawskiej Woli i Ochoty stały się miejscem kaźni Polaków, a wojenną przeszłość widać do dziś.
63 dni chwały, cierpienia i poświęcenia… Niewyobrażalne zniszczenia, eksterminacja ludności cywilnej, kwiat młodzieży polskiej martwy w gruzach Warszawy. Znikoma pomoc od aliantów. Można i należy zadać pytanie, na co to wszystko było? Osobami, które mają prawo pytać o to w pierwszym rzędzie są sami Powstańcy. My możemy jedynie okazać należny im szacunek, bowiem walczyli za Wolność – najważniejsze i niezbywalne prawo każdego człowieka.
Dzisiaj po 76 latach od tych tragicznych wydarzeń łatwo jest oceniać. Ta łatwość wynika z faktu, że nie żyliśmy w tamtych czasach. Największe problemy dzisiejszego młodego pokolenia to brak zasięgu w telefonie, niedziałający Internet i ,,nie mam, w co się ubrać, mimo, iż w szafie brakuje miejsca’’. Wyjście ze znajomymi na miasto jest przyjemne i bezproblemowe, a sklepy są bogato zaopatrzone w produkty z całego świata. Nasze pokolenie nie rozumie, czym jest ,,łapanka’’, co oznacza ,,100 Polaków za 1 Niemca’’. Nasze koleżanki i koledzy żyją spokojnie i mają czas na naukę, zabawę i odkrywanie młodości. Niech każdy z nas ,,zamieni się’’ ze swoimi rówieśnikami sprzed 76 lat…
Każde wyjście z domu może być Twoim ostatnim. Twoje koleżanki bite i gwałcone na Alei Szucha, krzyk i płacz Twoich kolegów, gdy podkuty niemiecki but gniecie ich genitalia na Pawiaku. Codzienne strzały, strach, głód i ta niemoc. Modlitwy matki, abyś bezpiecznie wrócił do domu. Wtedy może chociaż na chwilkę zobaczymy, w jakich przyjemnych czasach żyjemy, a w jakich żyli Oni.
Czy, gdyby nie decyzja dowódców, Powstanie Warszawskie i tak by wybuchło? Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Moim zdaniem tak, ale w poszczególnych dzielnicach i swoim zasięgiem nie objęłoby całej Warszawy. W 1944 wobec zbliżającej się Armii Czerwonej Warszawa wrzała, a napięcie można było wyczuć na każdym kroku. Niemcy, tak pewni siebie w poprzednich latach okupacji, coraz rzadziej zapuszczali się w pewne rejony. Wynikało to z obawy przed ,,Warszawskimi Cwaniakami’’ i ich ostrymi nożykami wsadzonymi między żebra w bramie w zemście za Pawiak, Getto, łapanki.
Wspominając Powstanie Warszawskie oraz jego uczestników odłóżmy na bok na jeden dzień politykę; nie oceniajmy, nie krytykujmy, ale pamiętajmy i doceńmy ich bohaterstwo, poświecenie oraz determinację. Idąc przez Warszawę zatrzymajmy się na chwilę refleksji, zamknijmy oczy i wyobraźmy sobie piekło 1944 roku. Te pożary, krew, zwłoki, brutalność, walkę i bestialstwo Niemców oraz ich sojuszników. Wspomnijmy też cywilne ofiary powstania, obcokrajowców walczących ramię w ramię z naszymi chłopcami i dziewczętami oraz żołnierzy Wojska Polskiego, którzy łamiąc rozkazy na własną rękę przeprawiali się na pomoc krwawiącej stolicy, często nawet jej nie znając. A dyskusje o słuszności Powstania Warszawskiego rozpocznijmy na zimno i w pełni wtedy, gdy odejdzie od nas ostatni świadek tamtych dni. Dzisiaj za to głównie w ciszy pamiętajmy, chyląc czoła przed Bohaterami…
Przedruk z portalu wSensie.pl
