28 czerwca 1956 roku w Poznaniu doszło do wielkiego protestu przeciwko władzy komunistycznej. Tego dnia robotnicy Zakładów im. Stalina (dawniej Hipolita Cegielskiego) rozpoczęli strajk i w zwartym pochodzie ruszyli ulicami miasta. Obok haseł o charakterze ekonomicznym pojawiły się antyrządowe i niepodległościowe. Wkrótce tłum demonstrantów zgromadzony na placu Stalina liczył już 100 tysięcy osób. Ludzie śpiewali hymn narodowy, Rotę, Boże, coś Polskę z końcową frazą: „Ojczyznę wolną racz nam zwrócić, Panie”, i inne pieśni patriotyczne.
Protestujący mieszkańcy Poznania wkroczyli do gmachów Miejskiej Rady Narodowej i Komitetu Wojewódzkiego PZPR skąd pozrywano czerwone sztandary. Następnie tłum ruszył pod gmach Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Protestujący opanowali dwa czołgi, za pomocą których usiłowali zdobyć budynek UB, skąd około godz. 10.40 padły pierwsze strzały.
Władze wysłały na ulice Poznania potężne siły wojskowe: 10 tysięcy żołnierzy, 420 czołgów, kilkadziesiąt transporterów opancerzonych i samoloty. Akcją pacyfikacyjną dowodził wiceminister obrony narodowej PRL Stanisław Popławski – sowiecki generał nadzorujący Ludowe Wojsko Polskie. Premier komunistycznego rządu Józef Cyrankiewicz, w przemówieniu radiowym powiedział: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie”. Pojedyncze walki w Poznaniu trwały do 30 czerwca. Szacuje się, że zginęło ponad 70 osób, kilkaset zostało rannych, 700 osób aresztowano. Najmłodszą ofiarą poznańskiego buntu był 13-letni Roman Strzałkowski.
Kolejna fala strajków i demonstracji ulicznych miała miejsce po dwudziestu latach w Radomiu i Ursusie. 25 czerwca 1976 roku w Radomiu strajkowało 25 zakładów – ogółem 17 tysięcy osób. Bezpośrednią przyczyną była zapowiedziana przez premiera rządu Piotra Jaroszewicza podwyżka cen artykułów spożywczych. Doszło do walk ulicznych, w których zginęło dwóch demonstrantów. Zaatakowano gmach KW PZPR, budynki KW MO i Urzędu Wojewódzkiego. Także w Zakładach Mechanicznych Ursus strajkowało 90 procent załogi. Protest został spacyfikowany przez milicję. Wobec demonstrantów władze zastosowały różnorodne represje. Ich śmiertelną ofiarą był m.in. ksiądz Roman Kotlarz pobity przez funkcjonariuszy SB. Protesty miały miejsce również w Płocku.