To pytanie przez ostatnie lata powtarzane było jak mantra podczas prób wprowadzenia do szkół przez ostatni lewicowy rząd biologistycznej wiedzy o technikach współżycia seksualnego. Otóż odpowiedzmy sobie na pytanie czym ona jest? Naukę o seksualności człowieka dzielimy na dwie podstawowe grupy. Pierwsza – „edukacja seksualna typu A” – zakłada przekazywanie wiedzy nastolatkowi o konieczności wstrzemięźliwości seksualnej do ślubu oraz do wierności małżeńskiej. Ten typ nauki jest w Polsce realizowany od lat w szkołach pod nazwą „Wychowanie do życia w rodzinie”. Nie wiem dokładnie na ile jest on rzetelnie przekazywany, gdyż to zawsze zależy od nauczyciela i jego rozumienia, jak ważny temat podejmuje oraz oczywiście od wartości moralnych jakie ma w sobie. Tak więc ta edukacja istnieje w Polsce i można rzec, przynosi dość dobre efekty, jeśli porównamy ją ze statystykami na zachodzie Europy, gdzie liczba chorób wenerycznych i ciąż u nastolatków jest dramatycznie większa niż w naszym kraju. Edukacja na zachodzie jest oczywiście innego rodzaju i można ją określić jako „edukacja seksualna typu B” – czyli biologistyczne nauczanie do czego służą narządy płciowe, gdzie akcent kładziony jest przez nauczyciela na przyjemności i odczucia z tym związane. Oczywiście nie pozostaje ta nauka tylko teorią, gdyż dzieci i młodzież zachęcane są do prób i ćwiczeń. Tak więc całkiem małe dzieci uczone są masturbacji, dowiadują się na czym polega seks homoseksualny (już w przedszkolu), natomiast starsza młodzież zachęcana jest do stosowania antykoncepcji (różnego rodzaju, włącznie z pigułką „dzień po”) co w oczywisty sposób prowadzi do masowego seksu dzieci z dziećmi. Konsekwencje współżycia są ogromne. Z takich spraw rodzą się bowiem dzieci, rodzi się nowy maleńki człowiek w brzuchu małoletniej dziewczynki. Skutki edukacji typu B Oczywiście niechciane dziecko pod sercem matki, to nie wszystko. Choroby weneryczne wśród młodzieży zbierają jeszcze większe żniwo. Syfilis, kiła, rzeżączka, chlamydia, zarażenia wirusem HIV, także wirusowe zapalenie wątroby to jedne z najpoważniejszych. Jaka jest na to recepta wśród feministek, oraz rządów lewicowych w Europie? Jeszcze więcej seks edukacji typu B. Innymi słowy – seksualnej propagandy dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Dzieci bowiem dorastają, stają się dojrzałymi ludźmi. Jak szukać wśród nich wierności i odpowiedzialności szczególnie tam gdzie seks staje się narzędziem zniewolenia. Dzieci, młodzież oraz dorośli stają są seksoholikami i nie ma z tego łatwego wyjścia, zwłaszcza, że nikt prócz niektórych środowisk w Polsce tego nie leczy. Od seksu można się uzależnić jak od narkotyków, alkoholu, komputera. To może być i jest, jednym z wielu uzależnień. Sfera erotyczna w człowieku jest pięknym, naturalnym sposobem rozwoju narodów i powstawania nowych pokoleń, ale może i jest już, mechanizmem źle użytym, który prowadzi do katastrofy. Około 50 mln. aborcji rocznie na świecie (tylko uwzględniając chirurgiczne wycinanie dzieci) w tak rzekomo wyedukowanym seksualnie społeczeństwie światowym mówi wszystko. Rozbicie rodzin, tsunami rozwodów, rodziny patchworkowe – jeden ojciec, trójka dzieci, trzy matki. Przemoc seksualna, dewiacje, pedofilia, to owoc rewolucji seksualnej od lat sześćdziesiątych XX wieku oraz powszechnej seks edukacji typu B w szkołach. Niewolnictwo kobiet, handel ludźmi (porywanie i sprzedaż do domów publicznych), brak szacunku do kobiety, traktowanie kobiety jako narzędzia do seksualnego wyżycia się. Wyliczać można długo. Sygnalizuję tylko najważniejsze sprawy, argumentacji lub dowodów nie zabraknie na grubą książkę. Seksualizacja narodów to całkowite oderwanie miłości od zbliżenia kobiety i mężczyzny na rzecz prymitywnego zaspokojenia żądzy. Do tematu należy dodać potężne mity na temat antykoncepcji jako skutecznie chroniącej przed niechcianą ciążą, szczególnie wśród dzieci. Antykoncepcja zawodzi także wśród dorosłych, tym bardziej jest mniej skuteczna wśród dzieci. Szkodliwość dla zdrowia jest wypisana na ulotkach informacyjnych dołączonych do pigułek. Plaga niepłodności wśród dzisiejszych kobiet ma pewnie także i tu jedno ze swoich źródeł.
Ideologia gender
Inną kwestią jest prowadzona na zachodzie w szkołach, permisywna destabilizacja płci, potocznie w Polsce zwana „Ideologią Gender”, czyli z grubsza twierdzenie, że nie ma płci męskiej i żeńskiej a są tzw. „orientacje seksualne”, które to definiują człowieka w sposób właściwy. Nie ważne bowiem kto i z kim uprawia seks, ważne żeby było przyjemnie, ważne aby się wyżyć. Nawet zwierzęta tak nie robią, bo ponoszą konsekwencje swoich instynktownych zachowań – rodząc młode. Człowieka powinien cechować rozum i rozumne zachowanie. Szkoły zachodnie jak również ustawodawstwo neguje rozum, naturę, biologię. Opisanie tego zjawiska tzw. płci kulturowej jest w Polsce dość dobrze wyjaśnione, źródeł można znaleźć wiele, wspominam tu tylko o tym, że konsekwencją seks edukacji biologistycznej dzieci i młodzieży jest dalszy kolejny etap wynaturzeń, dewiacji i choroby całych narodów. Człowiek gotowy jest przyjmować do siebie coraz większe absurdy i gotowy w to wierzyć.
Rodzina to podstawa
Na koniec refleksja na temat tego, co powinno być w polskiej szkole? Dzieci i młodzież podlegają w pierwszym rzędzie władzy rodzicielskiej, nie państwowourzędniczej (nota bene w Skandynawii jest odwrotnie). Tak więc to ojciec i matka mają tu mieć ostateczne zdanie czego uczy się jego dziecko. Tej władzy rodzicielskiej trzeba ze wszystkich sił bronić przed przemocą państwa, precedensów sądowych oraz agend międzynarodowych. Od ojca i matki ma wypływać źródło decyzji – wychowanie jest bowiem nie tylko prawem, jest obowiązkiem rodziców i nikt nie może sobie do tego rościć prerogatyw. Z chwilą gdy o wykształceniu, zwłaszcza w takich sprawach jak wiedza o seksualności zacznie decydować urzędnik, sędzia, parlament, mamy do czynienia z pełzającym totalitaryzmem. Obecny system (Wychowanie do życia w rodzinie) w Polsce dość dobrze się sprawdza, są na to dowody, więc niczego zmieniać nie można, a należy odkłamywać sugestie, że w Polsce nie ma edukacji seksualnej w szkole. Jest, ale to nie wystarcza destruktorom, demoralizatorom, ludziom nienawidzącym dużej kochającej się rodziny, ludziom nienawidzącym wierności małżeńskiej i tradycyjnej rodziny, która jest źródłem dobrobytu narodu i państwa. Brońmy dzieci Rewolucja kulturowa, chociaż lepszym określeniem jest słowo wojna kulturowa, zbiera swoje żniwo. Miliony ludzi w Polsce i miliardy na świecie traktują już wierną miłość dwojga osób, szczególnie z kilkorgiem dzieci jako „średniowieczny zabytek”. Zmiany w świadomości narodów zaszły tak głęboko, iż ukazanie w prawdzie wielu dziedzin życia, w tym seksualności jest bardzo trudne. Dziś jesteśmy świadkami zalewającej Europę fali islamskich imigrantów. Jedynym dobrym skutkiem tej inwazji, jest chyba przebudzenie się niektórych ludzi w Europie. Co bowiem biały człowiek robi i zrobił ze sobą? Oto wymordował setki milionów swoich dzieci, których teraz w Europie brakuje, na to miejsce napływa radykalny element islamski, nieukrywający wcale, gdzie ma „nasze wartości”. To skutek straszliwej, kłamliwej, propagandy na temat seksu i chrześcijańskiej tożsamości narodów Europy przez ostatnie 50 lat. Wymieramy, jesteśmy jako narody coraz bardziej gnuśni, otumanieni. Co czeka nas gospodarczo w bliższej i dalszej przyszłości, jeśli podstawowym elementem demokracji jest prawo do zabicia własnego dziecka? Wszystkie dzisiejsze problemy (jest ich wiele w Polsce i Europie) mają źródło w zniszczeniu natury człowieka oraz prawdy o nim, że może się rozwijać, żyć godnie tylko w oparciu o silną moralnie, zdrową rodzinę, składającej się z kobiety i mężczyzny. Zachwianie tej równowagi i prawdy doprowadzi nas do prawdziwej katastrofy. Dlatego brońmy przyszłości naszych dzieci przed demoralizacją i zniszczeniem w nich piękna, jakie niesie także sfera erotyczna.