Cała Warszawa podzielona została na sześć Obwodów. Szósty Obwód – praski – dzielił się na 5 rejonów. Dowódcą Obwodu był ppłk Antoni Żurowski ps. „Andrzej Bober”. Ten doświadczony oficer Wojska Polskiego, uczestnik walk wyzwoleńczych w 1918 roku i wojny obronnej 1939, doskonale zdawał sobie sprawę, że jedyną szansą Powstańców jest zaskoczenie Niemców i szybkie opanowanie najważniejszych strategicznie punktów dzielnicy. Stan praskich oddziałów w momencie mobilizacji wynosił ok.6360 żołnierzy uzbrojonych w jedną armatkę przeciwpancerną, 13 karabinów maszynowych, 272 karabiny, 20 pistoletów, 600 granatów i 600 butelek zapalających. Zakładano, że niespodziewany atak pozwoli zdobyć brakujące uzbrojenie i amunicję. Zbliżający się front spowodował znaczne nasycenie, i tak silnych już punktów oporu Niemców, oddziałami wycofywanymi z walk. Wzmocnione zostały posterunki przy mostach i wiaduktach, a w południowej części dzielnicy rozlokowano dwie dywizje pancerne: powietrzno-desantową „Herman Goering” i Waffen SS „Totenkopf”. Po Pradze poruszały się też dwa pociągi pancerne. Przypadkowy zbieg okoliczności pozbawił Powstańców praskich elementu zaskoczenia. Zmierzająca na punkt zborny grupa por. Michała Łazarskiego ps. „Biebrza” natknęła się o godz. 16.30 na silny patrol Schutzpolizei przy zbiegu ulic Markowskiej i Ząbkowskiej. Wywiązała się gwałtowna strzelanina. Zginęło kilku Niemców i Powstańców. Poległ też „Biebrza”. Komendantem pierwszego rejonu, obejmującego Pelcowiznę, Golędzinów, Śliwice i Bródno, był kpt. Zygmunt Pawlik ps. „Antoni”,„Gawryło”. Oddziałom udało się rozbroić kilka patroli niemieckich, a także zdobyć szkołę przy ul. Białołęckiej. Zamieniona na redutę obronną szkoła stanowiła później silny punkt oporu, stacjonowało w niej dowództwo rejonu, a w pobliżu zbudowano barykadę, która oparła się nawet atakowi czołgów. Powiódł się również atak na warsztaty kolejowe przy ul. Palestyńskiej, gdzie oddział dowodzony przez ppor. „Piasta” zlikwidował załogę niemiecką i zdobył broń oraz znaczną ilość materiałów wybuchowych. Nie udało się utrzymać parowozowni i dworca Warszawa – Praga, gdyż Niemcom nadjechał z odsieczą pociąg pancerny. Nie powiodło się także zniszczenie mostu kolejowego na kanale Żerańskim ani wysadzenie wiaduktu kolejowego na Modlińskiej. Załamał się też atak na koszary golędzinowskie. Rejonem drugim, obejmującym Targówek i Szmulki, dowodził kpt. Kazimierz Lichodziejowski ps. „Tara” (według innych źródeł: kpt. Apoloniusz Korejwo ps. „Karo”). Udało się opanować posterunek granatowej policji przy ul. Oszmiańskiej, gdzie zdobyto broń. Niestety nie powiódł się atak na budynki cmentarza przy ul. Św. Wincentego, bronione przez silny oddział grenadierów pancernych SS, dysponujących czterema samochodami pancernymi i betonowym bunkrem. Podobnie zakończył się atak na folwark „Agril”, gdzie Niemcy mieli baterię działek przeciwlotniczych. Na Szmulkach grupie por. „Dęba” udał się opanować zespół szkół przy Otwockiej. Niestety nie zajęto wiaduktu kolejowego przy Radzymińskiej. Dwukrotne ataki zostały odparte przez silne oddziały Bahnschutzu wspierane ogniem pociągu pancernego. Powiódł się dopiero atak nocny, jednak z powodu braku dostatecznej ilości materiałów wybuchowych nie wysadzono tego ważnego strategicznie wiaduktu. Oddział utrzymał wiadukt do 2-ego sierpnia, jednak oczekiwane czołgi sowieckie nie pojawiły się… Rejon trzeci obejmował Grochów i Saską Kępę. Dowódcą rejonu był rtm Tadeusz Schollenderger ps. „Rakowski”. Na tym terenie od kilku lat trwała zorganizowana produkcja broni na potrzeby AK. W zakonspirowanych warsztatach produkowano pistolety maszynowe, granaty i materiały wybuchowe. Tu również, w lokalu przy pl. Szembeka, znajdowało się centrum łączności Obwodu „Obroża” obejmującego obszar całego powiatu warszawskiego. Stąd płynęły informacje o sytuacji na linii frontu, kierowane do Komendy Głównej AK. Walki w rejonie prowadzono ze zmiennym szczęściem. Atak na koszary przy ul. Boremlowskiej załamał się, podobnie jak akcja na przyczółki mostu Poniatowskiego i stanowiska artylerii przy ul. Waszyngtona. Nie powiodło się także opanowanie zakładów przemysłowych silnie obsadzonych przez Niemców. W kilku akcjach udało się zlikwidować patrole niemieckie i zdobyć trochę broni. Największy sukces zanotowała grupa kapitana „Sambora” opanowując teren stacji rozrządowej na odcinku Olszynka Grochowska – Wiatraczna, gdzie uszkodzono trakcję do Otwocka. Rejon czwarty obejmował obszar Michałowa. Komendantem był ppłk Henryk Bełdycki ps. „Stefan”. Głównym zadaniem było opanowanie koszar przy ul. 11 Listopada. Silnie umocnionych budynków broniła załoga ok. 1300 żołnierzy, bunkry i gniazda karabinów maszynowych, a także działka polowe i przeciwpancerne oraz kilkanaście czołgów (w tym ciężkie czołgi typu „Tygrys”). Walki o koszary były jednymi z cięższych i najbardziej zażartych na terenie Pragi. Powstańcy nacierali z kilku stron, odpierani bronią ciężką, ogniem pociągu pancernego i czołgów. Ujętych Niemcy rozstrzeliwali na miejscu. Komendant Obwodu ppłk „Andrzej Bober” zdecydował się na atak nocny od strony Michałowa. Desperackie natarcie powiodło się. Zdobyto część budynków, pewną ilość broni i jeńców. Niestety, następnego dnia Powstańcy musieli się wycofać. Rejon piąty obejmował centrum Pragi i był, ze względów strategicznych, rejonem kluczowym. Tu krzyżowały się ważne szlaki komunikacyjne i przebiegały arterie przelotowe. Tu znajdowały się 2 dworce kolejowe, liczne zakłady przemysłowe, rzeźnia i szpitale. Komendantem Rejonu był mjr Zygmunt Bobrowski ps. „Ludwik II”. Zadania postawione żołnierzom były ogromne. Zakładały zdobycie dworców kolejowych, przyczółków mostów, budynków dyrekcji PKP, Centrali Telefonicznej przy ul. Ząbkowskiej, rzeźni, koszarów Schutzpolizei (Targowa 15), Monopolu Spirytusowego i poczty. Próba ataku na most Poniatowskiego zakończyła się dużymi stratami. Obsadzony wojskiem i samochodami pancernymi Dworzec Wschodni był atakowany z trzech stron przez oddziały porucznika „Rana”. Zażarte walki trwały wieczorem i całą noc. Powstańcy odstąpili dopiero gdy skończyła im się amunicja. Udało się opanować Dworzec Wileński, lecz z rozkazu komendanta Rejonu żołnierze opuścili go i wycofali się na bezpieczniejsze pozycje. Ciekawym epizodem Powstania na Pradze była walka stoczona w Parku Skaryszewskim pomiędzy oddziałem Saperów Praskich a jednostką dywizji „Herman Goering”. Grupa saperów zmierzająca przez park do wiaduktu kolejowego przy ul. Targowej natknęła się na odpoczywających żołnierzy niemieckich. Rozpoczęła się kilkugodzinna strzelanina. Powstańcy, mając zabitych i rannych, widząc nadciągające posiłki niemieckie, wycofali się na Saską Kępę. Udało się natomiast zdobyć gmachy dyrekcji PKP oraz posterunek policji granatowej przy ul. Wileńskiej. Powstańcy, z okien kompleksu PKP, prowadzili celny, nękający ogień zadając znaczne straty przemieszczającym się kolumnom niemieckim. Przy pomocy cywilów zbudowano w newralgicznych miejscach barykady, ryglując dostęp do poszczególnych odcinków ulic. Do większych sukcesów należało też zdobycie poczty przy ul. Ząbkowskiej 15 (automatyczna centrala telefoniczna PAST). Odział porucznika „Pawelskiego” brawurowym szturmem sforsował żelazną bramę i w walce wręcz pokonał niemiecką załogę. Zdobyto broń i amunicję. Niemcy kilkakrotnie usiłowali odbić stracony obiekt, ale wszystkie ich ataki, także przy udziale czołgów, zostały odparte. Na terenie tzw. Starej Pragi zdobyto rzeźnię i opanowano port rzeczny, ale nie zdołano przejąć silnie umocnionego Szpitala Praskiego. Początkowe sukcesy zostały szybko zniwelowane przez Niemców, którzy skierowali na Pragę znaczne siły jednostek wycofywanych z frontu. Powstańcom zaczęło też brakować amunicji. W tej sytuacji 4-ego sierpnia, po uzgodnieniu z Komendą Główną AK, ppłk Żurowski podjął decyzję o przejściu oddziałów walczących na Pradze w stan zakonspirowanego pogotowia bojowego. Żołnierze posiadający broń mieli kontynuować walkę na lewym brzegu Wisły. Ogółem przeprawiło się ok. 600 Powstańców, którzy kontynuowali walkę aż do końca Powstania. Niemcy w odwecie spacyfikowali znaczną część ulicy św. Wincentego mordując niewinnych mieszkańców. Na przymusowe roboty wywieziono ok. 10 000 mężczyzn. Jednak wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej represje nie ustały. Ponury proceder kontynuowali funkcjonariusze NKWD, UB i coraz liczniejsze rzesze konfidentów i tzw. TW (tajnych współpracowników). Na ulicach i dworcach wyłapywano rzekomych „wrogów ludu”, czyli żołnierzy AK, BCh czy NSZ, przetrzymywanych później w licznych zaimprowizowanych więzieniach, katowniach i budynkach doraźnych sądów wojennych. Wielu z nich nie przeżyło tej „opieki” naszych „przyjaciół ze Wschodu”. Sowieckie władze nie zapomniały również o ppłk Żurowskim. Przetrzymywany w „Toledo” przy ul. 11 Listopada, po czterech tygodniach „badań” otrzymał karę śmierci, ostatecznie zmienioną „łaskawie” na 10 lat więzienia. 26 lipca 1945 roku ppłk Żurowski został odbity w czasie transportu przez oddział „Świta” z Grupy Mariana Bernaciaka „Orlika”. Po ciężkiej chorobie komendant VI Obwodu „Praga” powrócił do Warszawy. Przez następnych jedenaście lat (do października 1956) ukrywał się pod fałszywymi nazwiskami. W 1958 wyrok uchylono.
Materiał źródłowy: 1. Kossowski H. „Warszawska Praga w latach 1939-1945”, Fundacja Hereditas, Warszawa 2008, 2. Żurowski A. „W walce z dwoma wrogami”, Warszawa 1991, 3. Łubieński T. „Ani tryumf, ani zgon. Szkice o Powstaniu Warszawskim”, Warszawa 2004.