Niemiecka zbrodnia – zbrodnia zapomniana – popełniona w niemieckim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen 11 listopada 1939 i 1940 r. na polskich duchownych – więźniach, w dniu Polskiego Święta Niepodległości, to niemiecka zemsta za odzyskanie przez Polskę Niepodległości. Dzisiaj ją przypominamy.
Sachsenhausen, jakże podobna zbrodnia do tej dokonanej na polskich harcerzach w podwarszawskiej Zielonce 11 listopada 1939 r. przez Niemców, tylko dlatego, że byli Polakami i nie mogli pogodzić się z niemiecką okupacją Polski, która tak niedawno, bo zaledwie 20 lat temu, odzyskała Niepodległość.
To, co wydarzyło się w niemieckim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen 11 listopada 1939 r. i 1940 r., w Święto odzyskania przez Polskę Nieodległości postanowiłam przypomnieć słowami polskiego księdza Władysława Sarnika, naocznego świadka tego bestialstwa, w 1940 r. więźnia Sachsenhausen. Wywieziony z Sachsenhausen w grudniu 1940 r., do niemieckiego obozu koncentracyjnego Dachau doczekał wyzwolenia. Po wojnie spisał to, czego był świadkiem, także w Sachsenhausen. Wspomnienie tej zbrodni ukazało się w „Biuletynie Informacyjnym dla Polskich Księży, Więźniów Niemieckich Obozów Koncentracyjnych” z 1997 r. , pt. „Za grzechy ojców”.
Zanim oddam „głos” ks. Władysławowi Sarnikowi, przypomnę czym był niemiecki obóz koncentracyjny Sachsenhausen.
Sachsenhausen, niemiecki obóz koncentracyjny został założony w lipcu 1936 r. , około 30 km od Berlina. Funkcjonował do dnia wyzwolenia 22 kwietnia 1945 r. Aresztowanych Polaków osadzano w tym obozie wkrótce po włączeniu 8 października 1939 r., do Niemieckiej Trzeciej Rzeszy ziem polskich: Wielkopolski, Pomorza, Śląska. W ramach tzw. Intelligenzaktion nastąpiły aresztowania polskiej inteligencji, tych których nie rozstrzelano na miejscu wywożono do niemieckich obozów koncentracyjnych, m. in. do Sachsenhausen. Do Sachsenhausen wywożono m. in. polskich nauczycieli, kadrę kierowniczą, profesorów polskich uczelni, m. in. z UJ w Krakowie, polskich księży. Niemcy nigdy nie zapomnieli Polakom i polskiemu Kościołowi walki o niepodległą Polskę podczas trwającego 120 zaboru pruskiego, a Kościół polski uznali za najbardziej niebezpieczny ze wszystkich organizacji i urzędów państwowych w Polsce. Dlatego polski Kościół i jego duchownych przeznaczono do całkowitego zniszczenia. Najbardziej nad polskimi księżmi znęcano się w niemieckich obozach koncentracyjnych. Do jednych z nich należał obóz Sachsenhausen.
W Sachsenhausen m. in. zginęli bp Władysław Goral i Stefan Grot-Rowecki, komendant Armii Krajowej. Więźniów wykorzystywano do pracy niewolniczej, podczas której byli mordowani, umierali z głodu, chorób, kar, bestialskiego znęcania się oraz przeprowadzanych na więźniach doświadczeń pseudomedycznych. Więźniów mordowano także w komorze gazowej znajdującej się na terenie Sachsenhausen. Prze obóz przeszło około 200.000 tys. więźniów różnej narodowości. Najliczniejsza grupę stanowili Polacy. W dniu wyzwolenia w Sachsenhausen przebywało około 60.000 więźniów, w podobozach 20.000.
Ks. Władysław Sarnik, 11 Listopada 1940 r. w Sachsenhausen. Za zbrodnie ojców, cyt.: Zbliżał się dzień 11 listopada 1940 r. Życie w niemieckim obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen toczyło się zgodnie z narzucona rutyną. Ostre rozkazy panów z trupimi główkami na czapkach, nieznośne wrzaski blokowych i izbowych – siały trwogę. W dodatku te koszmarne kolumny nieprzydzielonych do pracy, maszerujące przez cały dzień wokół baraków i śpiewające jedną i tą samą piosenkę.
W miarę jednak jak się zbliżał dzień 11 listopada w blokach polskich, w których poważną część stanowili polscy duchowni, podnosiło się niepokojące napięcie, poważniały oblicza, debatowano po kątach. Zatrzymując więc jednego ze „starych numerów” pytam, co to ma znaczyć. Usłyszałem odpowiedź: Jutro jest przecież 11 listopada, rocznica odzyskania przez Polskę Niepodległości, właśnie 11 listopada 1918 r. Oni dobrze o tym wiedzą i pamiętają. W roku ubiegłym, gdy Was jeszcze tu nie było, w nocy poprzedzającej 11 listopada 1939 r., wpadli na polskie bloki i wyciągnęli z łóżek kilku naszych wspaniałych kolegów(księży). Rankiem 11 listopada postawili ich pod bramą komendantury, a potem wszystkich wybili w dole pobliskiej żwirowni. Boimy się, by oni nie zechcieli tej jutrzejszej rocznicy skropić krwią polską . To są Germanie, którzy są groźni i bezwzględni. Nie wiemy, co nam ta noc przyniesie.
Nie byłem świadkiem – pisze ks. Sarnik – tego co działo się nocą z 10/11 listopada 1940 r. Pamiętam tylko, że ranek zwalił się na nas, Polaków ciężkim kamieniem.Tego właśnie ranka przypadło mi w udziale odnoszenie do pralni obozowej worków z bielizną. Z ładunkiem na plecach wchodzę na plac apelowy. Kieruję wzrok na bramę komendantury. Ogarnia mnie przerażenie. Spełnia się to najgorsze. Pod brama stoją już oni, nasi bracia Polacy. Jest ich może osmiu, dziesięciu. Stoją bez czapek, ręce wzdłuż bioder. Przy nich dwaj zbrojni esesmani. Czuję, że oczy niewinnych ofiar kierują się ku mnie, że usta ich wydają się krzyczeć na cały świat. Ludzie! Ludzie! Czy wiecie co się dzieje? Ludzie! Co oni z nami robią. Ludzie… Nigdy w moim całym życiu nie czułem się tak straszliwie bezradny, jak wówczas. Ta wołająca ludzka krzywda sparaliżowała moje myślenie i ruchy. Przerażony wróciłem do baraku.
Tego dnia 11 listopada 1940 roku, w Polskie Święto Niepodległości, w godzinach przedwieczornych, doszły do nas od strony żwirowni głuche odgłosy salw karabinowych. Trudno sobie wyobrazić jak bardzo przeżyli to Polacy w barakach obozowych. „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie” – szeptały nasze oniemiałe usta. „Jakim prawem? – padło pytanie. W wyniku jakiego wyroku dzieją się te niemieckie zbrodnie! W Sachsenhausen Niemcy zamordowali 85 polskich duchownych katolickich.
Przypomnienie lat niemieckiej okupacji 1939-1945 to nie tylko spojrzenie w przeszłość i przerażenie wobec ogromu zbrodni; to nie tylko podziw wobec heroizmu wielu Polaków, to nie tylko pamięć o pomordowanych, po których pozostały tylko popioły i żywa pamięć świadków. To także przekaz edukacyjny do młodego pokolenia. Pamiętajmy, że nasz dzisiejszy byt narodowy przeżywamy w warunkach przygotowanych przez pokolenia minionych wieków. Dziś nie wolno nam zapominać o tych, którzy broniąc ziemi ojczystej, oddawali życie na różnych frontach świata. Ich nazwiska powinno się umieszczać na monumentach pomników, a historię ich bohaterstwa przekazywać potomnym. Tym bardziej nie wolno nam zapominać o tych, którzy w obronie Ojczyzny ponieśli śmierć męczeńską z rąk katów w służbie nieludzkich systemów nazistowskiego i komunistycznego XX wieku.
Kręgi Starszoharcerskie w b. KL Dachau, utworzone 12 maja 1945 r. przez Polaków po wyzwoleniu obozu (29.04.1945 r.).
Jednym z niemieckich obozów koncentracyjnych, w którym uwięziono około 48 .000 Polaków był niemiecki obóz koncentracyjny Dachau(1933-1945)-najstarszy, nazywany Musterlager. W obozie od 1939 r. więziono polską inteligencję, polskie duchowieństwo, polską młodzież. W zasobie archiwalnym Instytutu Pamięci Narodowej dotarłam do ciekawych dokumentów, wytworzonych 12 maja 1945 r. na terenie KL Dachau już po jego wyzwoleniu 29 kwietnia 1945 r. i uznałam, że przedstawię je Państwu. Zaledwie kilka dni po wyzwoleniu, na terenie byłego obozu Dachau, byli polscy więźniowie utworzyli trzy polskie organizacje harcerskie: Krąg Starszoharcerski (świecki)- utworzył pochodzący z Lublina harcmistrz Aleksander Wojno, więzień Dachau. Skupił w szeregach osadzoną w Dachau polską młodzież, wyrwaną z domów rodzinnych i tą wywiezioną po Powstaniu Warszawskim w październiku 1944 r. Młodzież ta wymagała „zagospodarowania”, oczekując na transport do Polski; Krąg Starszoharcerski X.X. Księży Kapelanów utworzył ks. Roman Zientarski; Krąg Instruktorów Harcerzy ZHP – utworzył harcmistrz Bogdan Karnabal.
Te trzy polskie Kręgi Harcerskie otrzymały, zatwierdzoną przez działający na terenie wyzwolonego obozu Dachau Polski Komitet, pieczęć – każdy osobną. Utworzone po wyzwoleniu KL Dachau polskie harcerskie organizacje pokazują, jak my Polacy, którym odebrano prawo do imienia i nazwiska – nawet w tak trudnych warunkach jakim były niemieckie obozy koncentracyjne potrafiliśmy zachować człowieczeństwo. Pozostaliśmy Niezłomni.