Ja pragnę tworzyć,
by moje życie ozdobić,
Tylko…
Od rana do nocy potrzebuje pomocy
(fragm. własnego wiersza)
Szanowny Państwo,
Mam na imię Anna. Od urodzenia poruszam się na wózku. Nigdy nie chciałam, aby on mnie jakkolwiek ograniczał. Mimo moich problemów w poruszaniem się, zawsze chciałam być wśród ludzi. Wyznaczałam sobie w życiu drogę do osiągnięcia celu. Dziś nim jest niezależność. Jestem z Warszawy. Dom kojarzy się z poczuciem bezpieczeństwa, miłością i troską rodziców. Lecz może czas opuścić rodzinne gniazdo? Tylko jak?! Umysł to wszystko, co mam. Wymagam pomocy we wszystkich czynnościach dnia codziennego.
Chciałabym poruszyć bardzo poważny problem, którego tematyka kreśli się bardzo niewyraźnie, szczególnie w Warszawie. Mam na myśli ideę mieszkalnictwa dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności, które wymagają ciągłego wsparcia, ale nie mają problemów o podłożu psychicznym, czyli w normie intelektualnej. Chodzi o dorosłe osoby z dużą niepełnosprawnością ruchową – całkowicie fizycznie niesamodzielne. To bardzo ważny aspekt w odniesieniu do takich osób. Nie chcemy być rozumiani i traktowani w odniesieniu do niesamodzielnej egzystencji, jako margines społeczny, bo wymagamy całodobowej opieki i wsparcia. Jesteśmy niesamodzielni, ale rozumiemy otaczający nas świat.
Wszystkie czynniki m.in. architektoniczne powodują dyskwalifikację osoby z dużą niepełnosprawnością od razu na starcie. Pobyt w takim ośrodku/centrum, który mógłbym powstać sprzyja budowaniu tożsamości jednostki, rozwojowi jej niezależności i pozwala budować poczucie odrębności od rodziców. Takie mieszkania i ich struktura poznawcza, byłyby ogromnym wsparciem – pozwoliłyby zobaczyć, jak wygląda prawdziwe samodzielne życie, a rodzicom na odpoczynek, leczenie, wyjazd do sanatorium itd.. Przykładem adaptacji takiego wspólnego miejsca mógłby być warszawski pustostan, który jednocześnie otrzymałby „nowe życie” wraz z jego mieszkańcami, tym samym zmieniając swój wizerunek np. na centrum-opiekuńczo mieszkalne, jako placówka pobytu stałego w systemie opiekuńczym 24/7. Pragnę przytoczyć słowa jednej z matek: ,,Takim przykładem jest moja córka – poruszająca się na wózku. Wydała tomik wierszy. Ma szerokie zainteresowania m.in. teatr, taniec. Choć bardzo niewiele może – ukończyła studia. Stara się być bardzo aktywna. Czasem jest ciężko, ubywa mi sił. Wszystko muszę zrobić przy córce sama. Ale nie narzekam, bo przecież trzeba iść do przodu. Mam 75 lat. Nie wyobrażam sobie, że leży w DPS i patrzy w sufit. To jest najbardziej czarny scenariusz, jaki mogłabym sobie wyobrazić! Nawet nie chcę tak myśleć. Zanim wejdę do bram wiecznego snu, mam tylko jedno marzenie. Pragnę wiedzieć, jaka będzie jej przyszłość… Z takim dylematem boryka się tysiące rodzin, które niemal w snach szukają odpowiedzi, co dalej z moim dorosłym dzieckiem…?’’.
Wszystkimi moimi siłami pragnę dążyć do swoich marzeń i pragnień. Aby w ten sposób uwierzyć w siebie, tym samym kruszyć mój wszelki, życiowy mur, na którym napiszę: ,,Normalna przyszarzałość’’. Bo jak nogą nie można, to można głową. Nie ma nic piękniejszego, niż bycie samodzielnym. Szukam rozwiązań, które pozwolą mi na więcej blasku niż cienia w moim życiu. Nadzieja umiera ostatnia. Jestem bardzo zainteresowana tym trudnym tematem.
Czy może byli by Państwo zainteresowani tą tematyką? W kontekście takich osób? Bardzo mi zależy. Projekt, środki… Ale przede wszystkim ludzie… Razem możemy więcej, a nadzieja umiera ostatnia. Jestem gotowa i otwarta do stworzenia takiego projektu i jego realizacji. Kończąc – czy byliby Państwo zainteresowani powyższym problemem? Bardzo proszę o rozpatrzenie mojej prośby.
Z Poważaniem,
Anna Kozik