Motto: „Trzeba krwi – dajmy morze krwi! Trzeba terroru – uczyńmy go piekielnym! (…) Nie wstydźmy się mordów, grabieży i podpaleń. W walce nie ma etyki”. ( Mychajło Kołodziński, 1902-1939, ukraiński ideolog)
17 września 1939 r. na Kresy napadli Sowieci. I nastąpił IV rozbiór Polski. Oto jak opisuje ten dzień Wanda Pasierbińska w pracy „Od Ruska do Germańca”: (…) „rozpoczęła się straszna wojna; (…) W rowie przeciwlotniczym słychać szept modlitw, płacz dzieci, widać przerażone spojrzenia. (…) Nagle ziemia zachwiała się w posadach (…) Syreny znów wyją (…) Pierwszym kategorycznym zarządzeniem sowieckich władz (…) było zdjęcie krzyży w szkole i zakaz odmawiania modlitwy” (…).
No, a potem aresztowania, więzienia, gwałty, wywózki na Sybir, Katyń i inne sowieckie zbrodnie. Z entuzjazmem witali napastników kwiatami – Ukraińcy, Żydzi i Białorusini
17 września 1939 r, kiedy Sowieci wbijali Polsce nóż w plecy, drugi nóż wbijali Polakom Ukraińcy, bowiem tego samego dnia, 17 września 1939 r., zaczęła się na masową skalę straszliwa rzeź Polaków, dokonywana przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów. I to jest początek ukraińskiego ludobójstwa. Ten fakt należy nieustannie podkreślać. Początek ukraińskiego ludobójstwa to 17 wrzesień 1939 r. I nie Wołyń, a woj. tarnopolskie.
Pierwszą zaatakowaną wsią była wieś Sławentyn, właśnie woj. tarnopolskim. I od Sławentyna zaczynają się masowe mordy. Oto jak opisuje ten dzień polski rządca z dworu w Szumlanach, Jan Serafin: „Ukraińcy zamordowali w Sławentynie miejscową nauczycielkę, p. Zdebową, z domu Małaczyńską. Mordowali ją w sposób wyrafinowany. Egzekucja trwała (…) od zmroku do świtu. Powodem mordu był fakt, że Zdebowa była Polką”.
A Anna Kozieł ze Sławentyna dodaje: „Ukrainiec przyleciał i wbił mi widły w tył głowy, (…) upadłam i już byłam jak nieżywa. Mama krzyczała, a potem upadła obok”.
To był początek ludobójstwa. Druga wieś wymordowana przez Ukraińców w pow. Podhajce, woj. Tarnopol, to Szumlany. I tego dnia, a potem tej nocy doszło do straszliwej rzezi kilkudziesięciu wsi, w których mieszkali Polacy, w powiatach podhajeckim, buczackim i brzeżańskim. Narzędziami zbrodni były noże, siekiery, widły i piły. Ofiarami padło ok. 8 tyś. naszych rodaków, wliczając także polskich żołnierzy wracających z wojny, a grabionych i mordowanych prze ukraińskie bandy. Na Wołyń mordy dotarły dopiero w lutym 1943 r., a punktem kulminacyjnym tej rzezi był 11 lipiec 1943 r, ustanowiony po latach, jako Narodowy Dzień Pamięci…
O tej przerażającej tragedii opowiada wybitny film Wojciecha Smarzowskiego pt. „Wołyń”, oparty na moich książkach „Nienawiść”, „Strach” i „Ukraiński kochanek”. Tytuł filmu odnosi się do Wołynia, ale akcja jego obejmuje kresy południowo-wschodnie.