Po raz kolejny społeczeństwo Pragi czci godnie pamięć Żołnierzy Wyklętych. Tych, którzy nawet za cenę własnego życia pozostali wierni złożonej przysiędze, by w Imię Boga, Honoru i Ojczyzny walczyć o wolną i suwerenną Polskę. Tych, którym zbrodnicza polityka komunistycznych rządów nie dała szansy na normalne życie, zmuszając do beznadziejnej partyzanckiej walki w celu całkowitej ich eliminacji. Byli Oni tymi, o których przez dziesiątki lat PRL-u nie wolno było mówić i pamiętać. Których wiodący historycy okresu komuny – fałszerze historii – określali jako bandytów. Zabitych w boju, aresztowanych lub zakatowanych w śledztwie grzebano nocami bezimiennie w zbiorowych dołach, skazując na zapomnienie.
Pierwszymi z nich byli zbrodniczo zgładzeni w kwietniu 1940 roku w Katyniu jeńcy wojenni – oficerowie polscy i przedstawiciele elity intelektualnej, głównie z zajętych bezprawnie terenów wschodnich Rzeczypospolitej – tzw. Kresów. Następnie w latach 1944-1945, w miarę poszerzania się obszarów zajmowanych przez Sowietów, ginęły z rąk NKWD, UB i KBW następne dziesiątki tysięcy, a w latach 1946-1955 setki tysięcy poddano prześladowaniom, okrutnym śledztwom i więzieniom na podstawie fałszywych często dowodów. Skazywali ich „sędziowie” tej miary co Helena Wolińska czy Stefan Michnik.
Jako dokumentalista historii Pragi chcę przypomnieć Wam – jej mieszkańcom, że tuż obok Katedry, w której uczestniczycie w modlitwie, znajduje się Krzyż i symboliczny Dąb Pamięci zasadzony i poświęcony uroczyście przy udziale asysty wojskowej w 2011 roku oraz lista kilkudziesięciu zgładzonych w Katyniu oficerów będących absolwentami polskiego Liceum im. Króla Władysława IV. W budynku tej szkoły po zajęciu Pragi w 1944 roku funkcjonowało NKWD, a w piwnicach przetrzymywano więźniów. Podobno na boisku szkolnym istniały doły, w których składano ofiary egzekucji lub nazbyt intensywnego śledztwa. Niestety, o ofiarach zarówno z Katynia, jak i z 1944 roku nie chcą pamiętać ani dyrektor Liceum p. Filipiak, ani burmistrz Pragi Północ p. Piotr Zalewski, którzy pomimo zaproszenia nie wzięli udziału w uroczystości w 2011 roku.
Przypominam również, że na styku Jagiellońskiej z Al. Solidarności znajduje się niewielki pomnik odsłonięty w 2009 roku przez Prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego, poświęcony pamięci zgładzonego w Katyniu płk. Fedorońki – Naczelnego Prawosławnego Kapelana WP. Jego trzej synowie zginęli walcząc w AK. Obydwa wymienione powyżej miejsca zasługują na pamięć, skromny znicz i kwiaty.
Ilu mieszkańców Pragi i Żołnierzy Wyklętych zginęło w kazamatach NKWD i UB, nie dowiemy się nigdy, lecz o tych co wiemy – będziemy zawsze pamiętać. Pamiętajmy, że Praga wpisała się w wieloletni łańcuch terroru, jako przez pół roku funkcjonujące obok Lublina centrum komunistycznych zbrodni. Na dowód wymieniam: DOKP przy Pl. Wileńskim – od 15 września 1944 roku do wiosny 1945 roku centralna siedziba NKWD, gdzie prowadzono przesłuchania i śledztwa. Komisariat na ul. Cyryla i Metodego – śledztwa NKWD, UB i MO. Budynek b. Gminy Żydowskiej przy ul. Sierakowskiego – centrum NKWD i UB od wiosny 1945 roku do 1955 roku – śledztwa i wyroki.
Budynki mieszkalne przy ul. Strzeleckiej 10, 10a i 8 – zajęte przez NKWD od 15.09.1944 r. na kwatery mieszkalne i funkcyjne, a piwnice na cele więzienne. Do 1945 roku było to centrum śledcze NKWD i UB, które władało obiektami do 1955 roku Następnie pieczę nad budynkami przejęło SB i sprawowało ją do 1989 roku.
Przez wstępne śledztwo przeszli tu: Wincenty Witos, większość z aresztowanych podstępnie „16-tu” przed odesłaniem do Moskwy na proces oraz co najmniej setki innych Żołnierzy Wyklętych, z których większość sądziła po śledztwie tzw. „Trojka” czyli trzech oficerów NKWD uprawnionych do wydania wyroku śmierci i jego wykonania.
W budynku przy ul. Strzeleckiej, jak również w budynku przy ul. 11 Listopada 68 mieściły się operacyjne katownie śledcze NKWD; tu funkcjonowała również tzw. „Trojka”. W tym miejscu przesłuchiwani i torturowani byli ci, którzy zostali zatrzymani przez patrole NKWD w pobliskim tunelu oraz ci, którzy pragnąć uniknąć kontroli na dworcu Warszawa Wschodnia wyskakiwali wieczorem i nocą z pociągów, pragnąc dostać się na Pragę. Oczywiście byli to głównie konspiratorzy Polski Podziemnej i żołnierze AK oraz innych ugrupowań patriotycznych. Wyroki wykonywane były po okrutnym śledztwie, a ciała ofiar grzebano potajemnie nocą na terenach PKP w pobliżu Cmentarza Choleryków lub na zapleczu budynków. Jawnym dowodem tej metody jest ustalone miejsce szkieletu na wysokości parceli nr 66a.
W budynku przy ul. 11 Listopada 62, zwanym wówczas potocznie „Willą”, mieszkali oficerowie operacyjni NKWD, lecz i tam istniały zacierane ślady świadczące, że piwnice służyły za cele. W rozległym obiekcie XIX-wiecznych koszar pomiędzy ul. 11 Listopada i Ratuszową, na osi obecnej ul. Namysłowskiej, usytuowano obóz-więzienie nr 2, będące formalnie w dyspozycji wojska i UB, lecz praktycznie pod nadzorem NKWD. Ofiary bardzo licznych wyroków śmierci grzebano w pozostałym po Niemcach schronie przeciwlotniczym, a następnie w utajnionym dole na terenie Cmentarza Bródnowskiego i Cmentarza Choleryków. Nie sposób pominąć istniejącego wówczas na pograniczu Pragi w Rembertowie Obozu NKWD nr 10, przez który do czerwca 1945 roku przeszły tysiące ofiar z terenu Pragi, Warszawy, ich okolic i nawet Kresów. Wyłącznie na leśnym terenie istniejącej tam jednostki wojskowej pochowanych jest wiele setek ofiar, głównie żołnierzy AK.