Trudny czas / 1944 r. Słowa i melodia – autor nieznany Fragment piosenki śpiewanej w oddziałach „Olecha”
O Panie Boże, przywróć nam Polskę, bo przeżywamy trudny czas, a nasze życie takie tułacze… Łaskawie spojrzyj na nas choć raz.
Boże, jak ciężko w tym lesie siedzieć i nie ma miejsca tu dla nas. Kochany bracie i przyjacielu, nie wydawajcie proszę nas.
A matka płacze i ojciec nie wie, że w okrążeniu jestem ja. O mej ojczyźnie, kochanej Polsce, nie zapominam nigdy ja.
Lecz wywalczymy kochaną Polskę za którą leje się tyle łez, za którą ginie tylu rodaków… Na ich mogiłach zakwitnie bez.
Początki
Anatol Radziwonik pseudonim „Olech” należał do ostatnich obrońców polskich Kresów. Doświadczony dowódca, świetny organizator, potrafił skupić wokół siebie partyzantów wywodzących się z różnych środowisk. Służyli u niego weterani konspiracji i młodzież, katolicy i prawosławni, żołnierze zbiegli z armii Berlinga, a nawet Ukraińcy i Rosjanie – uciekinierzy z armii sowieckiej. „Olech” zbudował potężną sieć współpracowników: nie tylko Polaków, ale i Białorusinów niechętnych sowietyzacji. Potrafił nawet dogadać się z antykomunistyczną partyzantką litewską. Spośród kilku jego baz, najważniejsza była ta na uroczysku Horiaczy Bór.
Okres wojny
Wybuchła wojna. Anatol wstępuje do konspiracji. W 1943 roku dowodzi już placówką AK w Obwodzie Szczuczyn. Zostaje awansowany do stopnia podporucznika. W 1944 obejmuje dowództwo plutonu w 7-ym batalionie 77 pułku piechoty AK. Walczy z Niemcami w Możejkowie Małym i Wielkim. Zdobywa broń i amunicję. W zasadce pod Kowczykami rozbija niemiecki oddział. Bierze udział w likwidacji garnizonu w Jewłaszach, podczas której ginie „Ponury” – legendarny partyzant Gór Świętokrzyskich. W lipcu 1944 roku „Olech” wyrusza ze swoim oddziałem w kierunku Wilna, aby wziąć udział w operacji „Ostra Brama”. Nie zdąża i to ratuje go przed rozbrojeniem i internowaniem. Odchodzi w rejon Szczuczyna i obejmuje komendę nad Obwodem obejmującym teren powiatów szczuczyńskiego i lidzkiego. Nie składa broni. Kontynuuje walkę z nowym okupantem – armią radziecką. Na przełomie 1944 i 45 roku „Olech” organizuje bazę samoobrony w powiecie szczuczyńskim. Oddział partyzancki liczy już kilkadziesiąt osób. Działają nie tylko w okolicach Szczuczyna i Lidy, robią wypady za Niemen i pod Iwje. Jego żołnierze rozbijają sowiecką grupę operacyjną na trakcie między Hołdowem a Lidą. (Z relacji Witolda Wróblewskiego „Dzięcioła”) „[…] w okolicach Grodna, Szczuczyna, Nowego Dworu, Lidy czy Nowogródka nadal mieszkało wielu Polaków. Wciąż napotykało się tam w większości polskie miasteczka, wioski, zaścianki, przysiółki. Prócz katolików-Polaków żyli w nich prawosławni, uważający siebie za Białorusinów, Polaków lub »tutejszych«. Kiedy wstępowaliśmy do jakiejś chaty, nie pytaliśmy, czy gospodarz jest Polakiem, Białorusinem czy »tutejszym«, czy rodzina jest katolicka czy prawosławna. Było to dla nas obojętne. Wszyscy mieszkańcy byli gościnni i przyjmowali nas – jak to się mówi – czym chata bogata. System sowiecki był tak absurdalny i zbrodniczy, że nikt z nas nie wierzył w jego trwałość. Byliśmy przekonani, że prędzej czy później runie cały porządek komunistyczny w Europie, a ziemie kresowe powrócą do wolnej i niepodległej Polski. Co więcej, wierzyła w to znaczna część ludności – katolickiej i prawosławnej. Ciężkie przeżycia wojenne oraz nowe przejawy sowieckiej przemocy jeszcze bardziej utrwalały tę nadzieję”. W kwietniu 1945 roku przebijają się przez obławę 34 Zmotoryzowanego Pułku NKWD pod Niewierzyszkami, zadając przeciwnikowi znaczne straty. W maju „Olech” rozbija grupę operacyjną 135 pp NKWD pod Iszczołną. W tym samym roku urządza udane zasadzki na sowieckie transporty, likwiduje posterunki, uwalnia więzionych AK-owców. Chroni miejscową ludność przed samowolą, gwałtami i rabunkami sowieckich żołnierzy. Skutecznie wymyka się obławom. Latem 1945 roku dowództwo Okręgu Nowogródzkiego podejmuje decyzję o przerwaniu dalszej walki i przejściu do konspiracji. Organizuje się przerzut żołnierzy w głąb Kraju. Niektóre oddziały przedzierają się lasami z bronią w ręku. „Olech” decyduje się pozostać, choć swoim podkomendnym pozostawia możliwość wyboru. Okres „powojenny” Z instrukcji Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego – „Grupa operacyjna w terenie”: Grupa operacyjna w zagrożonym terenie, w rozumieniu niniejszej instrukcji prowadzi nie tylko akcje typu wojskowo – operacyjnego, zasięg działalności jej bowiem nie ogranicza się wyłącznie do rozwiązania pewnych problemów taktycznych – sięga głębiej i utożsamia się prawie z tak zwaną „pacyfikacją terenu” najszlachetniej pojętą. /…/ Każda banda musi otrzymać swój sztab operacyjny, który niczym innym się nie zajmując będzie tak długo tropił bandę, dopóki jej ostatecznie nie zlikwiduje. /…/ Każda grupa operacyjna winna prowadzić walkę z bandą systemem jak największej ofensywy, tzn. nie czekając na jakąś akcję ze strony bandy, szukać jej i śmiało atakować. Urządzać zasadzki i inne kombinacje, w ten sposób banda byłaby systematycznie niszczona. Działalność Radziwonika była solą w oku władzy radzieckiej na zabranych Polsce terenach północno-wschodnich. Od 1946 roku nasila się działalność wymierzona przeciwko antysowieckiemu podziemiu. Grupy operacyjne NKWD tropią i ścigają partyzantów, powiększają sieć donosicieli i prowokatorów, mszczą się na polskiej i białoruskiej ludności podejrzewanej o wspieranie Polskiego Państwa Podziemnego. W maju 1947 roku Sowieci okrążają kwaterujących w Starodworcach partyzantów „Olecha”. Komendant w brawurowym ataku wyprowadza swoich ludzi z okrążenia, ale ginie jego zastępca – sierżant Klikiewicz pseudonim „Irena”. Ranny w obie nogi, nie widząc dla siebie ratunku i nie chcąc dostać się w ręce sowieckie – strzela do siebie. (Z relacji Józefa Berdowskiego „Ziuka”, jednego z żołnierzy Obwodu Szczuczyn-Lida) „Chciałem powiedzieć, że niestety czasami akcje nasze były bardzo surowe. Trzeba [było] mocno ukarać, czasem dla przykładu, i dla zastraszenia. Ale innej rady nie było. Albo walka, albo nic. Byliśmy w warunkach bardzo trudnych, było nas niewielu. Terror ze strony władz sowieckich był szalony” […] Dzięki naszej samoobronie to się jakoś łagodziło. Rok 1948 przynosi nasilenie działalności „Olecha”. Liczebność jego oddziału wzrasta do ponad stu ludzi. Są to w większości zdesperowani Kresowiacy, którzy na własnej skórze przekonali się o „dobroci” władzy radzieckiej. „Olech” przeprowadza liczne akcje przeciwko sowieckiej administracji, karze i eliminuje zdrajców oraz gorliwych sojuszników bolszewizmu. Likwiduje kołchozy, rozbija sowieckie urzędy i placówki. Chroni chłopów, wymierzając kary urzędnikom najbardziej dającym się we znaki biednej ludności. (Historyk z Białorusi – Andrzej Poczobut) „[…] jeszcze w 1948 r. na terenie rejonów lidzkiego i szczuczyńskiego (obłasti grodzieńskiej) faktycznie panowała dwuwładza. W dzień rządzili komuniści, w nocy – partyzanci”. Jednak Sowieci gromadzą coraz większe siły. Od 1949 roku organizują wielkie obławy. Wysyłają w teren coraz większą ilość agentów. W lutym ujęty zostaje, ciężko ranny, Józef Berdowski ps. „Mały Ziuk”. W marcu ginie ppor. Witold Maleńczyk ps. „Cygan”. Pod Nowym Dworem ginie Peter Fic „Francuz” wraz z dziesięcioma ludźmi. I wtedy nadchodzi koniec. Pod wsią Raczkowszczyzna grupa operacyjna NKWD otacza oddział „Olecha” kilkoma pierścieniami. Partyzanci w desperackim ataku przebijają się przez kolejne kordony, ale Rosjan jest zbyt wielu… Ginie „Olech” wraz z kilkoma żołnierzami. Inni dostają się do niewoli.
Epilog
Śmierć „Olecha” była, można powiedzieć, symboliczna. Wraz z jego śmiercią skończył się zorganizowany opór na Nowogródczyźnie. Walczyli jeszcze poszczególni partyzanci. Wyłapywani, ginęli przeważnie „bez śladu”. Taki los spotkał m.in. adiutanta „Olecha” – Zygmunta Olechnowicza ps. „Zygma”. Aresztowany i zesłany w głąb Rosji, powrócił z łagru w 1964 roku. Ponieważ chciał wyjechać do rodziny w Polsce centralnej, władze Sowieckie zatrzymały go i zamknęły w zakładzie dla psychicznie chorych. Rodzina bezskutecznie poszukiwała go przez lata. „Zygma” nigdy już nie odzyskał wolności. Zmarł w zakładzie w latach 90-tych.