Z prof. Błażejem Kmieciakiem, Przewodniczącym Państwowej komisji d.s. pedofilii rozmawiał Łukasz Russa.
Łukasz Russa: Pedofilia – problem rzeczywisty czy rozdmuchany przez media?
Błażej Kmieciak: Przede wszystkim mówimy o przestępstwie pedofilii. O sytuacji, w której to osoba dorosła krzywdzi dziecko, wykorzystując je seksualnie, bądź też podejmując względem niego inną czynność o podobnym charakterze. W polskim prawie karnym określono, że przestępstwo pedofilii dotyczy przestępstw seksualnych, których ofiarami były/są osoby do 15 r.ż.. Odpowiadając na Pana pytanie, uważam, że jest to bardzo rzeczywisty problem. Jego pojawienie się w mediach jest bardzo ważne. Daje nam bowiem możliwość – bardzo niedoskonałego – ale jednak zbliżenia się do sytuacji, w jakiej znajduje się osoba, która cierpi.
ŁR: Jakie obszary życia społecznego są najbardziej narażone na ten problem?
BK: Analizy kryminologiczne i wiktymologiczne ukazują, że sprawcami podobnych przestępstw są osoby, które znają dość dobrze swoje ofiary. Istnieje zjawisko swoistego zbliżania się do ofiary, zdobywania jej zaufania przez sprawcę. Z całą pewnością podobne przestępstwa pojawiają się częściej wśród przedstawicieli profesji, które mają kontakt z dziećmi. Znaczna jednak większość przypadków przestępstw to sytuacje, w których ofiara znała sprawcę. Także nasze dotychczasowe analizy wskazują, że mówimy o dramatach mających miejsce w rodzinach.
ŁR: Z czego wynika pedofilia?
BK: Pedofilia, jako zaburzenie psychiczne nie ma jednoznacznie ustalonej etiologii. Zapewne genetycy, endokrynolodzy i psychiatrzy wsparci seksuologami mogliby tutaj wiele elementów dostrzec związanych zarówno z rozwojem biologicznym, jak i psycho-społecznym funkcjonowaniem człowieka. Pedofilia zastępcza natomiast nie jest związana z wystąpieniem zaburzenia psychicznego. Przestępstwo wykorzystania seksualnego, jest powiązane z dążeniem sprawcy do skrzywdzenia swojej ofiary, wykorzystania jej seksualnie. Dziecko jest tutaj traktowane jako „zastępstwo” osoby dorosłej, w której stronę skierowany jest niekontrolowany popęd seksualny. W literaturze przedmiotu wskazuje się, że w pedofilii preferencyjnej (zwanej także prawdziwą) dana osoba nie potrafi doświadczyć satysfakcji seksualnej w relacjach z osobą dorosłą. Jak prezentuje chociażby Instytut Psychologii Zdrowia zachowania tego typu u sprawcy „cechują się przymusowym, natrętnym pożądaniem kontaktów seksualnych z dziećmi. Sprawcy ci stanowią ok. 10-15% wszystkich przestępców seksualnych odbywających karę pozbawienia wolności w zakładach karnych”.
ŁR: Czy w Polsce prowadzone są rejestry pedofilów, aktów pedofilii? W jakiej grupie społecznej jest ich najwięcej?
BK: Istnieją np. statystyki ministerstwa sprawiedliwości informujące, ile w danym roku osób odsiaduje wyroki więzienia w związku z dokonaniem czynów pedofilskich. Pamiętajmy jednak, że kodeks karny wskazuje tutaj nie tylko na wykorzystanie seksualne dziecka, ale także np. pokazywanie mu treści pornograficznych, rozpowszechnianie w sieci obrazów o charakterze pornografii dziecięcej, bądź też doprowadzenie dziecka do innej czynności seksualnej.
ŁR: Media najwięcej uwagi poświęcają pedofilii wśród duchownych. Skąd się to bierze?
BK: Cóż, „komu więcej dano, od tego oczekuje się więcej”. Cytat ten oddaje dla mnie istotę zjawiska. Osoby duchowne zajmują w społeczeństwie szczególną pozycję. To z założenia „nauczyciele moralności” oraz powiernicy tajemnic ludzkiego sumienia. W historii społeczeństw osoba księdza miała znaczenie szczególne, w końcu to dla wielu z nas reprezentant Boga. Gdy ksiądz dokonuje podobnej zbrodni, krzywdzi on nie tylko ciało swojej małej ofiary, ale także jej psychikę oraz ducha, duszę, sferę duchową, którą dostrzega w swojej definicji zdrowia nawet WHO. Zmierzam do tego, że to właśnie duchowni uczą ludzkość – w pewnym uproszczeniu oczywiście – co jest dobre, a co złe. Gdy oni popełniają jedno z najbardziej krytykowanych i słusznie potępianych społecznie i emocjonalnie przestępstw, wówczas pojawia się w nas uzasadnione rozczarowanie, frustracja, a być może także złość.
ŁR: Jak odnosić się do hierarchów Kościoła Katolickiego, którzy ten temat traktują troszkę po macoszemu? I jest on odgrzewany zazwyczaj, gdy media lewackie nagłaśniają dany przypadek.
BK: Myślę, że temat ten nie jest odgrzewany wyłącznie przez jedną grupę medialną. Mówię to bardzo wprost. Wspomniany przez Pana temat Kościoła Katolickiego z całą pewnością jest obszernie prezentowany przez media o liberalnym nastawianiu do ukazywanej rzeczywistości. Pamiętajmy jednak także – co ważne – że również konserwatywne środowiska, czy wręcz media o chrześcijańskim światopoglądzie odnoszą się do tematu przestępstw pedofilii w sposób bardzo rzetelny. Uważam, że w całym dramacie i bólu, jaki niesie w sobie temat krzywdy dzieci, zagadnienia te musza być prezentowane, Dzięki temu, jak wspomniałem, możemy zbliżać się jako społeczeństwo do perspektywy ofiar. Choć wydaje mi się, że nigdy w pełni nie poznamy, jak wielki doświadczają Oni ból.
ŁR: Czy nie budujące by było, jakby Kościół Katolicki przeprowadził swego rodzaju autolustrację, oczyszczenie?
BK: Panie Redaktorze, ja jestem Przewodniczącym Państwowej Komisji, a nie Komisji kościelnej. Pana pytanie powinno być skierowane nie do urzędnika, ale do przedstawicieli hierarchii takiej, albo innej wspólnoty religijnej.
ŁR: Czy tylko Kościół Katolicki boryka się z problemem pedofilii? Jak to jest z innymi wyznaniami?
BK: Instytucja Kościoła Katolickiego posiada strukturę organizacyjną, która kształtowała się przez wieki. Stąd też zarówno jej rozległość, jak i charakter powodują, że mamy do czynienia z globalną instytucją. Nie ma zatem co się dziwić, że pojawienie się wewnątrz jej struktury przestępstw, w tym tak strasznych czynów, jak wykorzystanie seksualne dzieci spotyka się z zainteresowaniem i słusznym oburzeniem i krytyką. Nie ma zbyt wielu opracowań dotyczących innych wspólnot, choć warto zwrócić uwagę na ustalenia Australijskiej Komisji, która w swoim raporcie dotyczącym pedofilii szeroko odnosiła się do podobnych przestępstw dokonywanych we wspólnocie Świadków Jehowy.
ŁR: Pan jest przewodniczącym Państwowej komisji d.s. pedofilii. Skąd się wzięła myśl żeby taki organ stworzyć?
BK: To pytanie do polityków. Ustawę powołująca do istnienia Komisję poparło w poprzednim Sejmie ponad 400 posłów. Jest to zatem ważny element pokazujący, że walka z przemocą seksualną wobec dzieci musi być ponad politycznymi podziałami.
ŁR: Co jest celem, zadaniem komisji? Jakie działania podejmujecie?
BK: Naszym celem jest przede wszystkim wsparcie ofiar pedofilii oraz ich bliskich, a także doprowadzenie do odpowiedzialności karnej sprawców podobnych czynów. Już teraz przyjmujemy kolejne zgłoszenia zarówno listowne, jak i osobiste. Rozpoczęliśmy procedurę przystąpienia do postępowań na prawach oskarżyciela posiłkowego, analizujemy stan prac organów ścigania. Przede wszystkim dajemy przestrzeń i czas osobom pokrzywdzonym do zgłoszenia sprawy w bezpiecznych warunkach. Czekamy na przekazanie przez prokuratury spraw przedawnionych. Na bazie tego będziemy mogli rozpocząć postępowania indywidualne, które mogą skończyć się wpisaniem przestępcy do specjalnego, publicznego rejestru sprawców przestępstw seksualnych.
ŁR: Czy komisja chce podejmować działania, które mają pomóc ofiarom pedofilii?
BK: Wszystkie nasze działania mają podobny cel. Perspektywa naszego działania zawsze odnosi się właśnie do ofiar pedofilii.
ŁR: Czy są jakieś procedury prawne, które dotyczą postępowania osób, które bezprawnie komuś zarzucają pedofilię?
BK: Tutaj odnosimy się do przepisów prawa karnego. Z naszej perspektywy ważnym jest, by osoba zgłaszająca podawała swoje dane. Są one zachowane w tajemnicy. Musimy jednak wiedzieć, kto zgłasza sprawę. Osoba ta musi mieć świadomość, jak poważny charakter ma takie oskarżenie. Nie możemy dopuścić anonimowego np. szkalowania danej osoby. Walka z przestępstwem pedofilii to kluczowe działanie organów państwa. Osoba zgłaszająca musi jednak brać odpowiedzialność za swoje słowa.
ŁR: Skąd się bierze przerzucenie ciężaru winy i odpowiedzialności za przemoc na ofiarę? Jak temu zaradzić?
BK: Zapewne wiele jest przyczyn pojawiania się czasem podobnych mechanizmów psychospołecznych. Znam wypowiedzi ofiar, które w trakcie przesłuchania same czuły się, jakby były winne, doświadczały oskarżeń. Nie wiem jakie jest źródło podobnych postaw, gdyż zapewne nie ma jednego, dominującego elementu. Jedna z głównych ról Komisji polega na prewencji oraz edukacji. Mamy nadzieję, że skutkiem naszych działań będzie uwrażliwienie społeczeństwa na głos osób doświadczających potwornych krzywd.
ŁR: Jak budować z dzieckiem relacje, by nie dochodziło do przypadków wykorzystania?
BK: Dziękuje za to pytanie. Ten wątek pojawi się zapewne obszernie w naszym raporcie, jaki już przygotowujemy. Będziemy go ogłaszać pod koniec lipca przyszłego roku. Każde dziecko jest tajemnicą. Jest wiele obszarów bezcennych w relacji z dzieckiem: czas, budowanie zaufania i pewności siebie, szacunek, uświadamianie wartości zarówno wstydu, jak i pewności siebie. Nie ma jednej recepty. Z całą pewnością – jak wskazuje literatura przedmiotu – kluczowe jest budowanie u dziecka poczucia bezpieczeństwa. Kształtowanie umiejętności społecznych, takich, jak umiejętność mówienia nie, walki o swoje prawa, stawiania granic oraz kształtowania świadomości tego, iż mam pełne prawo powiedzieć, że ktoś mnie krzywdzi. To są ogólniki. My w trakcie opracowywania naszego raportu będziemy odnosić się nie tylko do materiałów fachowych, ale również do konkretnych przypadków i konkretnych sytuacji, które – wierzę w to głęboko – przedstawią nam szczególnie istotne fakty, cenne w ochronie dzieci przed straszną krzywdą, której w przypadku pedofilii skutki pozostają na kolejne dekady życia.
ŁR: Dziękuję za rozmowę.