Między listopadem 1939 r. a kwietniem 1940 r. funkcjonariusze SS i policji niemieckiej przeprowadzili w obrębie „pierścienia warszawskiego” w ramach akcji prewencyjnych pierwsze egzekucje na Polakach – wymierzone przede wszystkim w środowiska inteligenckie – w których każdorazowo rozstrzeliwano od kilku do kilkuset osób. Zielonka/Warszawa Do jednej z pierwszych akcji „prewencyjnych” doszło w podwarszawskiej Zielonce w sobotę 11 listopada 1939 r. w dniu polskiego Święta Niepodległości. Tego dnia Niemcy dokonali mordu na polskich harcerzach i przypadkowych osobach. Był to odwet za zorganizowaną przez grupę miejscowych harcerzy Stanisława Golcza, Józefa Kulczyckiego i Józefa Wyrzykowskiego ( działających w ramach podjętej przez Komendę Obrońców Polski , powstałej świeżo organizacji niepodległościowej, mającej kierownictwo w Warszawie. Pośrednikiem między harcerzami a w/w organizacją miał być mieszkaniec Zielonki, Jan Knap ) akcję rozwieszenia w okolicy stacji kolejowej w Zielonce plakatów z tekstem Roty Marii Konopnickiej, cyt. : „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród, nie damy pogrześć mowy. Polski my naród, polski lud, Królewski szczep Piastowy…Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ni dzieci nam germanił…(…) ”/Rota”1901 r. / W dniu 11 listopada 1939 r., w godzinach popołudniowych do Zielonki przyjechała niespodziewanie niezidentyfikowana formacja niemiecka (prawdopodobnie żandarmeria niemiecka z Radzymina lub Warszawy – oddział tzw. Schupo czyli Schutzpolizei/Policja Porządkowa/, a nawet Wermacht, składająca się z samochodu ciężarowego i pancernego oraz około 20 umundurowanych Niemców. Dzień ten był wyjątkowo słoneczny i nie świadomi celu niemieckiej „wizyty” mieszkańcy Zielonki, w tym dzieci, młodzież i harcerze wyszli na ulice miasteczka, prawdopodobnie by uczcić przypadające na dzień 11 Listopada Święto. Do aresztowań doszło niespodziewanie. W odwecie za rozwieszenie plakatów, funkcjonariusze niemieckich władz okupacyjnych zatrzymali 11 osób, mieszkańców Zielonki, w tym harcerzy i młodzież. Pierwszymi zatrzymanymi, którzy zbliżyli się do samochodów był Zbigniew Czaplicki i Tadeusz Cieciera: „Nowy typ samochodów interesował nas jako sportowców” wspomina T. Cieciera. Zatrzymanych wywieziono do pobliskiego rembertowskiego lasu. Tam, otoczono ich i bez sądu odczytano wyroki śmierci. Korzystając z pewnego zamieszania dwóm harcerzom Zbigniewowi Czaplińskiemu i Tadeuszowi Ciecierze udało się szczęśliwie zbiec z miejsca egzekucji. Zbigniew Czaplicki schronił się u nieustalonych osób w Rembertowie, później przedostał się do Warszawy, skąd przez ojca Tadeusza Cieciery został przewieziony do Zwierzyńca na Lubelszczyźnie. Doczekał końca wojny, zmarł w 1960 r. Tadeusz Cieciera, podsłuchał rozmowę Niemców, z której wynikało, że niezależnie od tego, kto przyzna się do rozwieszania plakatów i tak wszyscy zostaną rozstrzelani. Zdeterminowany, będąc zapalonym sportowcem, po spisaniu przez Niemców personaliów Polaków, niespodziewanie rzucił się między drzewa i zbiegł z miejsca kaźni. Rowem melioracyjnym dostał się do Zielonki, będąc cały czas pod obstrzałem. Przenocował u Państwa Dziedziców, stąd wyjechał i do Zielonki powrócił dopiero przed Powstaniem Warszawskim. Po wojnie mieszkał w Kanadzie i Brazylii, gdzie zmarł prawdopodobnie w 1991 r. Pozostałych dziewięciu – bijąc kolbami i kopiąc zmuszono do kopania dwóch dołów i nad tymi dołami około godziny 14.00 rozstrzelano. Są to harcerze: dh Zbigniew Dymek (l. 16), dh Stanisław Golcz (l.16), dh Józef Kulczycki (l. 25)), dh Józef Rudzki (l. 38), dh Stanisław Stawiarski (l. 27) i dh Józef Wyrzykowski (l. 17) oraz mieszkańcy Zielonki: Edward Szweryn (właściciel miejscowej kawiarni), Aaron Kaufman (właściciel sklepu mięsnego, narodowości żydowskiej) i prawdopodobnie Dawid Jeleń (również narodowości żydowskiej). Zwłoki zamordowanych, niedługo po egzekucji i uzyskaniu zgody od władz niemieckich, przeniesiono na miejscowy cmentarz w Zielonce. Prawdopodobnym jest, że liczba jedenastu (11) zatrzymanych w Zielonce osób, które miały być rozstrzelane nie była przypadkowa. Miała ona bowiem, w cyniczny sposób, nawiązać do daty 11 listopada, przy okazji której wywieszono patriotyczne plakaty. Była odwetem za ten patriotyczny gest. Zapoczątkowała dalsze masowe mordy i egzekucje obliczone na zastraszanie społeczeństwa polskiego, m. in. mieszkańców podwarszawskich miejscowości. Tak wspomina tragedię z 11 listopada 1939 r. Pan Michał Kulczycki, najmłodszy brat zamordowanego Józefa Kulczyckiego – harcerza, mieszkaniec Zielonki: „Wieść o dokonanej przez Niemców zbrodni dotarła do naszej rodziny tego samego dnia w godzinach wieczornych. Rozpacz po stracie syna i brata (…). Zainteresowania harcerstwem wszczepił Józefowi nasz Ojciec Marian, który w pierwszych latach XX w. pełnił funkcję skarbnika Rady Naczelnej Związku Harcerstwa Polskiego, był m.in. bliskim współpracownikiem bp Polowego Wojska Polskiego ks. Stanisława Gala, gen. Józefa Hallera, druhny Wandy Opęchowskiej. W 1938 r. brat Józef ukończył studia w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu. 1 października miał rozpocząć pracę w firmie Solvay w Belgii. Ze względu na wadę serca nie został we wrześniu 1939 r. powołany do wojska. Już w pierwszych dniach wojny nawiązał kontakt ze znajomymi harcerzami zielonkowskimi. Na prośbę rodziców, po uzyskaniu zgody od ówczesnych władz okupacyjnych, wydobyto z jednego z dołów ciało Józefa i pochowano na nowym miejscowym cmentarzu. 23 lata później 12 listopada 1962 r. obyła się ekshumacja zwłok, ciało przewieziono i pochowano w grobie rodzinnym na Starych Powązkach…’. Ten niemiecki mord w Zielonce z 1939 r. dokumentuje film fabularny z 2008 r. pt. 11 Listopada w reżyserii śp. Kamila Kulczyckiego i Urszuli Szałaty, mieszkańców Zielonki, tak jak Ci rozstrzelani – harcerzy. Szwedzkie Góry)Bemowo/Warszawa Niemcy, kolejnego masowego mordu na Polakach dokonali na terenie tzw. Szwedzkie Góry (obecnie dzielnicy Bemowo). 6 stycznia 1940 r. w przypadające tego dnia Święto Trzech Króli. Tego dnia rozstrzelano 96 osób. Na podstawie dokumentów odnalezionych przy zwłokach udało się ustalić tożsamość zaledwie trzech zamordowanych. Byli to: Władysław Guteszust, Marian Gutowski(Sutowski) oraz Kazimierz Makowski. Z zeznań świadka z dnia 26 stycznia 2018 r. (prosił o anonimowość): „To było w Święto Trzech Króli, 6 stycznia 1940 r. Tego dnia byłam z koleżanką na terenie Chomiczówki. Około godz. 11.00 zobaczyłam dwie niemieckie ciężarówki nadjeżdżające od strony „czarnej drogi” w okolicy domu Państwa… . Niemcy wysadzili z ciężarówek przywiezionych Polaków. Wśród nich była kobieta. Następnie poprowadzili ich nasypem wzdłuż zamarzniętej fosy. Gdy usłyszałam strzały uciekłam pod ogrodzeniem w stronę domu… . Później dał się słyszeć głośny wybuch. Po powrocie do domu opowiedziałam wszystko ojcu i około godz. 13.00 poszliśmy sprawdzić co się wydarzyło. W miejscu egzekucji zobaczyliśmy ciała poległych ofiar przysypane –w wyniku wybuchu-ziemią. Zapamiętałam mężczyznę w wojskowych oficerkach i kożuszku oraz drobną kobietę w niebieskim ubraniu i butach „bez pięt”. Próbując odszukać dokument tożsamości przy mężczyźnie znaleźliśmy list lub wypracowanie szkolne napisane prawdopodobnie przez córkę zabitego mężczyzny. Dokumentu tożsamości nie odnaleźliśmy. O przeprowadzonej egzekucji próbowali zawiadomić znajomego wojskowego, ale ten został aresztowany przez Niemców. O przeprowadzonej egzekucji nie wiedziała nawet część lokalnej społeczności”. W 1947 r. przeprowadzono ekshumację i ciała zamordowanych przeniesiono na cmentarz w Palmirach. Obecnie Burmistrz Bemowa we współpracy z Biurem Upamiętniania Walk i Męczeństwa oraz z powstałym Komitetem starają się upamiętnić miejsce, w którym rozstrzelano 96 osób. Uznałam, że miejsca niemieckich zbrodni w tzw. „warszawskim pierścieniu zbrodni” należy przypomnieć. W związku z powyższym 16 października 2018 r. przewidziane jest w siedzibie Instytutu Pamięci Narodowej przy ul. Marszałkowskiej 21/25, spotkanie (konferencja) Przystanek Historia im. Janusza Kurtyki, na której omówimy mało znaną zbrodnię niemiecką na Polakach na terenie tzw. Szwedzkie Góry(dzisiaj Dzielnica Bemowo).
W kolejnych numerach przypomnę zbrodnie niemieckie w: Wawrze Rembertowie, Natolinie, Palmirach. By nie zapomnieć o Nich, cichych bohaterach-Polakach.